sobota, 21 lutego 2015

Chapter III

Pamiętaj, dziecko,
jak piękne by nie były wspomnienia,
nie wolno żyć tylko nimi.
Olga Gromyko – Wiedźma opiekunka. Część 1

16 lipca , 25 sierpnia, 26 sierpnia ,

 New Jearsy, Londyn.



          Dziewczyna wstała z wielkiego łoża, można by rzec,  małżeńskiego i ruszyła w stronę balkonu. Otworzyła go  i bosymi stopami znalazła się na werandzie. Oparła się o barierkę i wzięła głęboki oddech. Spod ławki ,która stała tam wyciągnęła opakowanie tabletek. Dwie zielone ampułki znalazły się w jej dłoni lecz po chwili znalazły się w jej buzi. Pozwoliła by tabletki musowały lekko pod językiem. Oparła się o ścianę i zjechała powoli po niej i podciągnęła kolana pod brodę. Mimo ,że był połowa lipca nocne powietrze było mroźne. Dziewczyna robiła się coraz bardziej senna, aż w końcu jej oczy się zamknęły. Pierwsze promyki słońca wstąpiły na jej twarzy, jakby dodając jej otuchy. Jednak ona się nie obudziła, śniła bez snów gdy słońce łagodnie wschodziło ponad budynki.


***


          Chłopak z burzą loków wiercił się na atłasowej pościeli. Zdenerwowany skopał kołdrę na podłogę, a wszystkie poduszki wylądowały w tym samym miejscu. Zwinął się w kłębek, jednak to nic nie dało. Potrzebował tego. Potrzebował tego jak narkotyku. Wstał i podszedł do komody. Otworzył szufladę i wygrzebał oczekiwane przedmioty. Wziął to w dłonie i położył się na łóżku. Odkręcił zgrabnie butelkę brandy, pociągnął z niej kilka większych łyków i otworzył pudełko. Na samej stercie zdjęć był pukiel włosów. Opuszkami palców musnął go po czym podniósł je pod nos. Zaciągnął się nim jakby był to jego ostatni oddech. Zapach który kiedyś był wyraźny już praktycznie wywietrzał. Odłożył butelkę na stolik wraz z pudełkiem. Pozostawił tylko pukiel. Wpatrywał się w niego, aż w końcu jego powieki się zamknęły i powrócił do sennych marzeń, których nie będzie pamiętał….

***


         Lottie  rozejrzała się po pokoju czy wszystko znalazło się w pudłach. Jeszcze raz zajrzała za szafę i pod łóżko . Jednak nic tam nie znalazła.  Ruszyła w stronę balkonu. Oparła się o barierkę i przypatrywała się, jakże dobrze znanym ,wysokim budynkom. Przymknęła oczy, a wiatr przeczesał jej włosy. Oplotły ją silne męskie ramiona. Brunetka zassała powietrze a mroczki pojawił się jej przed oczami.


-Tato ! Tato, puść mnie! Chcę na ziemię!- krzyknęła dziewczynka wymachując nóżkami w powietrzu. Mężczyzna ze śmiechem okręcił się wraz z nią.-Tato, no! Spóźnię się!
-A dokąd ,moja panno?- od powiedział jej głęboki baryton .
-Nie interesuj się! Jestem już duża!- burknęła brązowowłosa. Poprawiła swoją sukienkę i przygładziła z grymasem włosy. Ojciec przykląkł przy małej, pogładził po policzku.
-Cieszę ,że jesteś duża, ale zawsze pozostaniesz moją małą Tie. –Jego twarz rozjaśnił uśmiech.
-Tatoooo…- przekręciła oczami, cmoknęła przelotnie szorstki policzek i pobiegła w stronę furtki.
-Lott!- zawołał ,a dziecko się odwróciło- Pozdrów go!- dziewczynka spłonęła rumieńcem i pognała w bliżej nieokreślonym kierunku.


-Charlie!- chłopak delikatnie klepał policzki bladej Lottie. Uchyliła powieki patrząc na niego zamglonym wzrokiem. W chwili gdy dziewczynę napłynęły wspomnienia, jej ciało zwiotczało ,chłopak powoli osunął ją na zimne kafelki balkonu. Zmartwiony przypatrywał się jej rysom twarzy wypatrując jakichś niepokojących oznak.
Zielonooka z pomocą Adama usiadła.
-Musisz skontaktować się z lekarzem, Charl.- odezwał się chłopak.-To już czwarty raz w tym miesiącu.
-Mówili ,że coś takiego może się zdarzać.- napomknęła , wtuliła się w chłopaka ,a on otulił ją ramionami przyciskając ją do siebie bliżej.
-Chcesz o tym pogadać?- wyszeptał w jej włosy, ona jedynie przecząco pokręciła głową.


***


       Zatrzasnął drzwi od samochodu. Krocząc przez zboże rozglądał się . Nic się nie zmieniło. Ręce zwiesił ,luźno by mogły zahaczać o złociste zboże. Podtykał się momentami o kamienie ,które były na polu. Teren zaczynał się obniżać. Słońce prażyło mu twarz i ręce. W końcu zobaczył jezioro, zagryzł wargę by  się nie uśmiechnąć. Doszedł do brzegu i zaciągnął się głęboko powietrzem. Szedł wzdłuż brzegu. W końcu zobaczył stary domek nie należący do nikogo. Zdjął buty wraz ze skarpetami. Ściągnął przez głowę koszulkę, odpiął spodnie ,a one zjechały na ziemię. Podszedł do brzegu, jego palce u stup połaskotała ciepła woda. Jego twarz rozjaśnił uśmiech. Wszedł powoli do wody , zanurkował.


-Nie, Harry! Nie rób tego!- zapiszczała dziewczynka ciągnięta przez chłopaka w stronę wody.


Wynurzył się, wciągnął powietrze po czym znowu zanurkował.


-Nie będę się do ciebie odzywać! Harry!- powiedziała roześmiana nastolatka. Chłopak opryskał ją wodą, śmiejąc się z jej miny.


Kolejny wdech i nurkowanie…


-AAAA- krzyknęła dziewczyna wpadając do wody ,a tuż za nią chłopak.


       Wynurzył się , biorąc kolejny oddech usłyszał cichy szmer za nim. Zaalarmowany odwrócił się i zobaczył starszego mężczyznę pochylającego się nad jego stertą ubrań.
-Ej!- wykrzyknął.
Przestraszony facet spojrzał na niego, zebrał szybko jego rzeczy i zanim Harry wyszedł z wody , cuchnący gorzałą mężczyzna odbiegł zagłębiając się w lesie.
-Kurwa!- przeklął zielonooki i pochylił się nad trawą poszukując czy przypadkiem nic nie wypadło.  W zaroślach znalazł tylko kluczyki od samochodu.


Przynajmniej to.


      Przemknęło mu przez myśli. Przemoczony , na samych bokserkach ruszył w stronę skąd przyszedł. Jednak już się nie uśmiechał, słońce już zachodziło, a z północy powiał zimny wiatr. Chłopak zadrżał. Uśmiech z twarzy dawno zszedł, a samo ciało jak i dusza skurczyła się do niemożliwie małych rozmiarów.


***


        Dziewczyna ze smutnym uśmiechem rozejrzała się po nowym mieszkaniu. Zaniosła pudło trzymane w dłoniach do kuchni.  Westchnęła cicho. Wyszła z pomieszczenia i znalazła się jadalni, a kilka schodków niżej mogła zobaczyć  czarny fortepian i przeszklone trzy ściany z widokiem na basen, jednak za nim widok się urywał nagle i można było zobaczyć już w oddali las. Lott powoli zeszła po trzech schodkach, musnęła palcami fakturę pianina, po czym otworzyła drzwi od tarasu. Przeszła koło basenu i stanęła na skraju urwiska nad którym mieszkała. Pod nią było ogromne jezioro otoczone z lewej strony zbożem lecz z prawej jak i przodzie ,lasem. Przypatrywała się z zapartym tchem jak słońce powoli zachodzi chowając  się za wzgórzami po drugiej stronie, zabierając przy tym też jej uśmiech i spokój ducha….


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tym, tym, tym…. Więc przybywam z nowym rozdziałem, który praktycznie nie trzyma się kupy. Jest dość… Osobliwy ,że tak powiem, jednak przypadł mi nawet do gustu. Niestety jest króciutki!
Napisałabym coś więcej ,ale jestem strasznie zmęczona, a głowę mam tyloma rzeczami zawalonymi, że odechciewa mi się żyć.
W dzisiejszym rozdziale dowiadujecie się troszkę o bohaterach, jednak nie wszystko jest tak jakby było. Musicie nauczyć się czytać między wierszami, drogie dzieci J Rozdział napisany w humorze jaki mam. Czyli… Musicie sami to już ocenić J
Dobrej nocy ,życzę.
Ada.xox
Ps. Może znacie kogoś kto mógł by wykonać ładny szablon na bloga? Normalnie straszy. -,-
Ps.2 Wprowadzam zasadę : czytasz= komentujesz 


Jeśli przeczytałaś/eś proszę pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Daje mi on mnóstwo motywacji i szeroki uśmiech  ♥


3 komentarze:

  1. Czytam, więc komentuje!!! Właściwie to ten rozdział trzyma się kupy, tylko trzeba mu się przyjrzeć że tak się wyrażę.Rozdział mi się naprawdę podoba!
    Jeśli chodzi o szablon to niestety nie mogę pomóc i sama kogoś takiego poszukuje!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Naprawdę super! Powala, kochanie! :* Chyba miałaś wtedy smutny dzień, co? :) Tak widać, no nic nie mogę stwierdzić niż to iż napisałaś świetny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. 34 yrs old Help Desk Operator Oates Kesey, hailing from Quesnel enjoys watching movies like Analyze This and Yoga. Took a trip to Archaeological Sites of the Island of Meroe and drives a Ferrari 410 Sport. czytaj

    OdpowiedzUsuń