sobota, 18 kwietnia 2015

Chapter VIII

Soooł ....Dziś nowy rozdział. 
Mam nadzieję ,że chociaż troszkę przypadnie wam do gustu. 
Co sądzicie o ostatnim zdarzeniu? c:
Pozdrawiam.
Ada xx
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Jak żyć,kiedy ktoś,kogo się pokochało bardziej
 niż samo życie, odszedł na zawsze?
Co robić kiedy nieznośny ból rozsadza serce, 
kiedy dusza jest niczym pulsująca rana, 
wciąż na nowo rozdzierana przez wspomnienia i tęsknotę?
Co wtedy człowiekowi pozostaje?
Margit Sandemo- Miłość Lucyfera



14 września / 2 październik ,Londyn

     Dziewczyna zdrętwiała ze zadziwiania pod naporem ciepłych ust chłopaka. Przycisnął ją mocno do umywalki napierając na nią swoim kroczem i ustami. Syknęła ,a Harry skorzystał z tego i wślizgnął się do jej ust językiem ocierając o jej podniebienie. Jedna z jego rąk znalazła się na biodrze, a kciukiem pocierał krzywiznę miednicy. Druga ręką znalazła się na szybko unoszącej się klatce piersiowej dziewczyny. Mocno ścisnął jej pierś . Dziewczyna dopiero teraz się otrząsnęła. Zawyła w jego usta gdy uszczypnął ją w sutek. Kędzierzawy źle odebrał jej sygnały , dalej muskał wargami jej usta, masując kciukiem biodro i uciskając jedną pierś.
    Dziewczyna nie potrafiła się ruszyć. Nie wiedziała jak się zachować, tym bardziej gdy w pewien sposób jej się to podobało i podniecało.
-Wiedziałem, że nie jesteś taka zimnokrwista , jaką udajesz.- wychrypiał chłopak tuz przy jej uchu , przygryzając je delikatnie, po czym zjechał pocałunkami na jej szyję.
   Blondynkę przeszedł dreszcz. Odepchnęła zielonookiego od siebie na ile potrafiła.
-Co ty do cholery…- nie dokończyła, gdyż Harry przyssał się do jej warg wpychając język do jej ust.
Dziewczyna ugryzła go w język, a chłopak odskoczył od niej jak oparzony.
-Coś ty zrobiła?!- prawie krzyknął.
-Co ty robisz?! Napadasz na mnie i mnie całujesz!- warknęła , próbując zakryć ciało przed oczami chłopaka.
-Nie protestowałaś.- oparł się o drzwi  jednej z kabin, uśmiechając się do niej leniwie.
-Zaskoczyłeś mnie! – próbowała obronić się blondynka ,krzyżując  ręce na piersiach.- Co ty sobie w ogóle myślałeś?!
- Cóż pomyślałem sobie ,że chętnie bym to powtórzył.- zagryzł wargę ,a dziewczyna mimo chodem zatrzymała wzrok właśnie na nich. Wciąż czuła jakby właśnie te wargi dotykały jej warg.
-Powtórzył co?- zapytała spuszczając wzrok . Zaczęła skubać skórę na obojczyku.
-No wiesz…- poruszył brwiami , intensywnie się przyglądając jej ciału.
-Nie, nie wiem, Harry.- zaakcentowała jego imię i spojrzała oskarżająco na niego.
-Nie udawaj głupiej.- zrobił dwa duże kroki, Pixie jeden w tył nadziewając się na umywalkę.
-Nie wiem , o co ci chodzi.- Warknęła w jego stronę .
-Oj, myślę ,że wiesz.- Przybliżył się do niej tak ,że ledwo się stykali ciałami, a ręce oparł o umywalkę  sprawiając ,że blond włosa znalazła się w potrzasku. Pokręciła przecząco głową. – Było nam przecież tak dobrze.- Wyszeptał jej do ucha. Ona go odepchnęła.
-Co ty pieprzysz?
-Cóż Ciebie ,kiedyś.- uśmiechnął się do niej zawadiacko.
-Chciałbyś, a teraz proszę wyjdź.- odparła zdenerwowana. Chłopak się nie ruszył.- WYJDŹ!- krzyknęła. Harry z lekkim ociąganiem ruszył z miejsca lecz zatrzymał się przed nią.
    Spojrzała na niego ,mocno zaciskając pięści. Kędzierzawy nachylił się szybko i musnął jej usta swoimi wargami i równie szybko się odsunął.
    Lott patrzała na niego zaskoczona, ponownie. On jedynie się uśmiechnął i ruszył w kierunku drzwi, jeszcze raz się odwrócił i spojrzał na nią.
-Miło było, mam nadzieję ,że to kiedyś powtórzymy.- Mrugnął do niej i wyszedł z łazienki.
-Kutas.

*

    Dziewczyna nie mogła przestać oblizywać i dotykać swoich warg. Nie wiedziała czemu, ale wciąż czuła miękkość ust Harrego , jego ciepłego ciała ,które przylegało do jej ciała. Wciąż czuła silne ręce jakie posiadał i trzymał na jej biodrze i piersi. Nadal czuła jego wonny zapach .
   To przez to ,że po prostu dawno nikt nie okazywał mi czułości.
     Wmawiała sobie, patrząc na przemijające widoki. Kolejny raz przejechała palcem po dolnej wardze.      
     Uśmiechnęła się delikatnie.
- Chyba panienka kogoś poznała jakiegoś uroczego młodzieńca.- Odezwał się kierowca, patrząc w lusterko by na nią spojrzeć. Oderwała wzrok od okna i zdziwiona na niego spojrzała.- Tak, tak. Widzę jak panienka się zachowuje. Panienka jest zakochana!- uśmiechnął się serdecznie w jej stronę.
-Co?- odezwała się zaskoczona.-Nie! – odezwała się szybko, nawet za szybko. Jedyną jej odpowiedzią był cichy chichot Henka.
 – Nie jestem w nikim zakochana, ani nie poznałam żadnego uroczego młodzieńca.- wymamrotała marszcząc brwi.
    Mężczyzna jedynie pokręcił głową z uśmiechem i skupił się na jeździe.
Tak to na pewno przez to ,że po prostu dawno nie zbliżyłam się do żadnego faceta.
Dumna z siebie za rozwiązanie zagadki, poprawiła sweterek pożyczony od Emmy i uśmiechnęła się szeroko .

*

   Dni mijały, a Pixie coraz bardziej czuła się przytłoczona.
   Od incydentu z Harrym, dalej nic się nie wydarzyło.  Czasami dłużej zatrzymał na niej wzrok lub po prostu się kłócili o błahe rzeczy .
   Zamknęła z głuchym łomotem szafkę  i oparła się o nią. Koło niej stała Selena ,z którą rozmawiała, to znaczy starała się ,ale odpowiadała na jej długie monologi półsłówkami.
-Słuchasz mnie w ogóle?- twarz Seleny znalazła się tuż przed jej twarzą. Blondynka zmarszczyła brwi.
-Jasne.- Blondynka zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć o czym dziewczyna mówiła.
-To o czym mówiłam?- skrzyżowała ręce na piersi czarnowłosa.
-Ymmm… No ten… Że… Ten… Że makijażystka wsadziła ci w oko patyczek do cieni?- odezwała się niepewnie. Selena prychnęła , machnęła na nią ręką i odeszła w swoją stronę.
     Blondyna westchnęła i oparła ze zrezygnowaniem powrotem głowę o szafkę.
-Kłopoty w raju?- odezwał się głos koło niej. Przekręciła głowę i ujrzała długonogą modelkę o imieniu Mia.
- Co cię to obchodzi?- odezwała się .
-W sumie to nic, chciałam być miła.- uśmiechnęła się słodko.
-Czego chcesz?- warknęła Lott.
-Och ,ja?- odparła zdziwiona . Potem jednak uśmiechnęła się wrogo.- Przestań  podwalać się do Harrego.
-Słucham?- prychnęła.
-Dobrze słyszałaś. On jest mój i tylko mój.- warknęła.
-Słuchaj, nie obchodzi mnie ,ani Harry ,ani brednie i rozkazy jakie mi mówisz.- Oderwał się od szafki i spojrzała na modelkę krzywiąc się przy tym.
-Ty…- Dumm zaczęła lecz przestała gdy koło niej zjawił się Harry.
- O co się kłócicie dziewczęta?- uśmiechnął się w stronę Lottie i objął w pasie modelkę .
- O nic, Harruś. – uśmiechnęła się zwycięsko w stronę Pixie.
Blondynka na to wywróciła tylko oczami i poprawiła swoją rozkloszowaną czarną spódniczkę.
-Lottie!?- krzyknął ktoś na końcu korytarza. Dziewczyna zdrętwiała. Dobrze znała ten głos.            Wszyscy na korytarzu spojrzeli w miejsce skąd pochodził głos.- Lott?! Lottie!
Z tłumu wyłonił się chłopak i uśmiechnął się szeroko do blondynki.
-Adam? – wyszeptała.-Adam!
Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.
-Adam…- wyszeptała w jego koszulkę.
-Cześć , malutka.- Przycisnął jej ciało mocniej do siebie.
-Co tu robisz?- odezwała się oddalając głowę od jego torsu. Zdawała sobie sprawę doskonale ,że wszyscy się im przypatrują.
-Chodzę do szkoły.- Jego uśmiech się powiększył, a wzrok utkwił w jej malinowych wargach.
    Chłopak miał nieodpartą ochotę go pocałować. Dziewczyna jakby to wyczuwając stanęła na palcach, jednak po chwili wahania wcisnęła głowę w tors chłopaka.
Adam mocniej oplótł ramionami jej szczupłe ciało i wyszeptał jej do ucha:
-Tęskniłem.

***

-Kurwa.- wyszeptałem ,gdy potknąłem się o własne nogi.
   Mocno nacisnąłem dzwonek, troszkę dłużej nić powinienem.
-Jezu, człowieku.-  Powiedział głos osoby ,która otworzyła przede mną drzwi.
   Podniosłem głowę i spojrzałem na niego.
-Harry ,co jest? – Lou odezwał się zmartwiony.
   Zrobiłem jeden szybki krok i wpiłem się w jego usta. Wepchnąłem go do środka mieszkania, a nagą zamknąłem drzwi. Wciąż całując przygwoździłem go do ściany ,poruszyłem biodrem mocno ocierając swoim kroczem o krocze Louisa .

sobota, 11 kwietnia 2015

Chapter VII

Hej, Haj, heloooł!
Więc dziś dodaję rozdział. Hmmm... Jest nawet ,nawet.
Co myślicie o naszej drogiej Pixie?Hm?
Wgl! Patrzcie jaki MEGA szablon!Prawda? CUDOWNY *____*
Jestem jeszcze tak zadowolona, ponieważ zajęłam III miejsce w konkursie wojewódzkim! Był mega poziom i nie spodziewałam się ,że coś zajmę ^^. Był to konkurs w kategorji pisania opowiadań fantasy. TRZECIE miejsce! WOOOOOW.
Nie będę przedłużać, miłego czytania.
Ściskam.
Ada.xx
PS.Co uważacie o tym jak wstawiam jakiś utwór przed rozdziałem, chcecie coś takiego czy nie? c:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




Zdarza się, że pierwszy pocałunek decyduje
 o całym naszym życiu. 
Nawet jeśli nie chcemy się do tego przyznać, tak bywa. 
Te pierwsze pocałunki przychodzą 
bez uprzedzenia i  zmieniają czas.
Marc Levy – Pierwszy dzień.
14 września, Londyn

  Obudził mnie grzmot. Przetarłem ręką oczy i strząsnąłem z siebie ciepły koc. Nigdy wcześniej tak dobrze nie spałem.
   Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Panował półmrok co kilka sekund niebo przecinały białe błyskawice. Była może czwarta w nocy.
   Naprzeciwko mnie z podkulonymi nogami pochrapywała cichutko Lottie.
Moja mała Tie.
   Zacząłem się uśmiechać jak głupi gdy zauważyłem  leżącą na niej moją bluzę. Usiadłem i poczochrałem sobie włosy. W kominku pozostał ciepły żar, a herbata którą dziewczyna mi zrobiła była do połowy wypita jak mniemam przez brązowowłosą. Ten nawyk jej pozostał .
Wstałem biorąc koc, szybkim ruchem zgarnąłem moją bluzę z Charlie i przykryłem puszystym kocem.
-Mhmmm…- wymruczała przez sen i wtuliła głowę w oparcie fotela. Zagryzłem wargę by nie uśmiechnąć się szerzej.
   Założyłem bluzę, a kubek odniosłem do kuchni. Czułem się niesamowicie wyspany. Od dawna nie czułem się tak dobrze. Spojrzałem na lodówkę. Były poprzyczepiane tam zdjęcia, kartki z numerami telefonów czy listami zakupów. Podszedłem bliżej i przyjrzałem się zdjęciom.
  Zagryzłem mocno wargę gdy zobaczyłem Lott z jakimś chłopakiem który obejmuje jej zgrabne ciało w bikini całując w policzek. Na drugim była z jakąś dziewczyną i innym chłopakiem , siedzieli na ławce z colą w rękach śmiejąc się z czegoś.
   Moje serce zabiło mocniej gdy zobaczyłem zdjęcie jej rodziny, tzn. byłej rodziny. Teddy swoim szczerbatym uśmiechem szczerzył się w stronę swojej siostry ,a Lottie ojciec miał przewieszoną swoją żonę przez bark. Sama Charlotte, siedziała na leżaku wertując książkę. Jak dobrze pamiętam czytała wtedy ‘Wichrowe wzgórza’. Pamiętam to wszystko, sam robiłem to zdjęcie.
   Uśmiechnąłem się smutno , zerwałem jedną z kartek i nabazgrałem krótki liścik do dziewczyny wyjaśniający wszystko.
   Wcisnąłem stopy w trampki i wyszedłem  szczelnie zamykając drzwi. Z tylnej kieszeni spodni wyjąłem telefon i zatelefonowałem po taksówkę. 

*

   Tym razem obudziło mnie słońce ,które świeciło prosto w moje oczy. Szeroko się uśmiechnąłem. Nie wiem czemu, ale nie mogłem przestać to robić. Otworzyłem jedno oko i zerknąłem na zegarek. Siódma trzydzieści jeden. Z tego co wiem ‘szkoła’ zaczyna się o dziewiątej, perfekcyjnie.
Wskoczyłem pod prysznic, włączyłem pranie. Tylko w co do diaska ja się ubiorę. Wszystkie moje ciuchy są albo brudne, albo pogięte. Kto mógł by mieć coś dla mnie?
    Bez zastanowienia w bokserkach wyleciałem na korytarz. Czekając na windę tupałem nerwowo stopą.
    Gdy dotarłem do mieszkania przyjaciela, zacząłem gwałcić dzwonek .
-Kurwa, no! Zaraz człowieku!- usłyszałem jak zza drzwi Louis krzyczy. Po chwili wychyliła się jego rozczochrana fryzura i zaspane oczy.- Co ty do kurwy nędzy tutaj robisz ,Harry?
-Wpuść mnie, trochę mi zimno. – odpowiedziałem. Louis  zjechał mnie wzorkiem zatrzymując się dłużej na moich bokserkach.
-Poranny seks?- klepnął mnie w tyłek gdy mnie przepuszczał w drzwiach.
-Nie dziś, nie dziś Lou.- Mruknąłem do niego gdy zacząłem szperać w jego garderobie.
-Harry powiesz w końcu co ty robisz?- oparł się o framugę ,przypatrując się moim poczynaniom.
-Po prostu nie mam się w ….JEST!- znalazłem czarny t-shirt z napisem ‘Fuck Me’ i przetarte ciemne jeansy. Wciągnąłem je szybko na siebie. Przeczesałem moje jeszcze mokre włosy i wyszczerzyłem się do przyjaciela.
-Co ty kombinujesz? Nie musisz nosić dwuznacznych koszulek by przekazać mi ,że chcesz się pieprzyć. Mogę zrobić ci taki anal ,że następnego dnia nie będziesz potrafił siedzieć.- zadziornie się uśmiechnął. Wywróciłem oczami.
-Lepiej się szykuj do szkoły, jest w pół do.- uśmiechnąłem się słodko klepiąc go w pośladek gdy przechodziłem koło niego.
   Wyszedłem z mieszkania i czekając na windę słyszałem głośne przekleństwa Tamlinsona ,który biegał półnagi po pomieszczeniu. Skoczyłem jeszcze do swojego mieszkania ubrałem czarne mokasyny bez skarpetek, zgarnąłem telefon i portfel. Z tego co się dowiedziałem to do tej budy ,gdzie mam się uczyć nie trzeba nosić książek .
Dobre i to. 

*** 

   Blond włosa siedziała w ławce stukając długopisem o ławkę. Próbowała się skupić na wykładzie profesora Sotto, ale po prostu nie potrafiła.
   W jej głowie odbywała się gonitwa myśli ,jednak przerwał się gdy do klasy wpadło pięciu chłopaków. Liam ponownie zaczął przepraszać za kolejne spóźnienie, czerwieniąc się.
-Harry ty możesz usiąść z Victorią.- odezwał się nauczyciel.
   Długopis zatrzymał się w połowie drogi do zeszytu. Zacisnęła usta w cienką linię .
Kędzierzawy podszedł do ławki i odsunął krzesło. Usiadł i wyszczerzył się w stronę Vicki.
-A ty co się tak szczerzysz? Szczękościsk dostałeś czy co?- odezwała się blondynka.
   Z tyłu prychnęła z rozbawienia Emma.
Taa… Cała Pixie.
   Pomyślała i zagryzła wargę by powstrzymać cisnący się na jej wargi uśmiech.

*

   Pixie wpatrzona w swoje trampki ruszyła z Seleną i Wotson do klasy, gdy nagle oślepił je błysk flesza.
   Za aparatem stał jakiś chłopak z odstającymi uszami.
-O . MÓJ.BOŻE! – pisnął.- Właśnie zrobiłem zdjęcie najseksowniejszych artystek! – spojrzał na dziewczyny swoimi oczyma jak paciorki. Uśmiechnął się szerzej ukazując krzywe zęby.
-Jestem ,Julian Colins, ale mówcie mi Colin.- wyciągnął rękę w stronę dziewczyn. Emma z grzeczności ucisnęła jego spoconą rękę.
-Spadaj, kurduplu. – Za nim stanęła wysoka dziewczyna , o złocistych włosach do pasa i ustach wymalowanych na czerwony kolor. Skrzywiła się .- No idź , idź!- Odepchnęła go.
-Jestem Mia Dumm*. Wiem pewnie dużo o mnie słyszałyście, ale co zrobić. –Uśmiechnęła się słodko w ich stronę.
    Zaraz koło niej pojawiła się Cyrus i Swift.
-Chodźcie dziewczęta, muszę sobie szminkę nałożyć.- zwróciła się do dwóch blondynek ,a te bez jakiegokolwiek słowa uśmiechnęły się do nichsłodko i pomaszerowały za modelką.
-Kurwy święte.- Odezwała się Emma. Pozostałe dwie dziewczyny zdziwione popatrzały na Wotson.-No co?- wzruszyła ramionami.
-Czy ty właśnie przeklęłaś?- odezwała się z głupim uśmiechem Selana.
-Tak, chyba właśnie mi się udało.- wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Dziewczęta zachichotały i ruszyły pod klasę gdzie miały odbyć się następne zajęcia.

*

   Blondynka podpierała się na ramieniu kolegi, próbując się nie przewrócić się w czarnych szpilkach.
-Po co ty się tak męczysz? Zdejmij je.- odezwał się Booth patrząc się z przerażeniem na wysokie buty dziewczyny.
-Chciałabym ,ale reklamę trzeba robić.- Próbowała zażartować, skrzywiła się gdy ujrzała przed sobą Mię zarzucającą włosami w stronę Harrego.
   Naglę dziewczyna poczuła coś mokrego i lepkiego na swoim ciele.  Spojrzała w dół , jej koszulka była cała w koktajlu truskawkowym. Zerknęła na  właściciela sheka, którym był Colins. Wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczyma i ustami.
-J-Ja…- zajął się. Dała znak ręką by nic już nie mówił.
   Usłyszała szyderczy śmiech. Spojrzała w tamtą stronę skąd pochodził. Mia wskazywała na nią palcem i śmiała się podpierając się na ramieniu kędzierzawego. Jednak on się nie śmiał, wpatrywał się w nią. Dopiero gdy modelka go szturchnęła wydobył się z jego ust krótki śmiech.
   Victoria poczuła jak szczypią ją koniuszki uszu ,a na policzki wpływa purpura. Szybkim ruchem zdjęła szpilki i pobiegła w stronę wyjścia.
   Wbiegła jak burza do łazienki mrugając szybko by odgonić łzy.  Rzuciła buty na podłogę , spięła włosy w koka i szybkim ruchem zdjęła koszulkę i wrzuciła ją do kranu.
    Z westchnieniem  oparła się o umywalkę i spojrzała w lustro. Zamknęła oczy i próbowała unormować oddech.
Spokojnie, spokojnie. Nic się przecież nie stało.
    Powtarzała w kółko,  jak mantrę.
   Odkręciła kran z wodą i zaczęła myć bluzkę. Stała na samym staniku, jeansach i przebierała nerwowo palcami u stóp.
   Zakręciła kran i oparła się pośladkami o umywalkę. Przymknęła oczy i zaczęła sobie nucić cicho melodię .
   Nie zauważyła  nawet jak ktoś wszedł do łazienki i przypatrywał się jej uważnie.
   Harry wpatrywał się w blondynkę, jak delikatnie się poruszała. Oblizał wargi gdy ujrzał jej pełne piersi wylewające się z beżowego stanika.
   Kolejny raz przejechał po jej ciele wzrokiem .
   Gdy dziewczyna zagryzła wargę , nie wytrzymał. Dwoma krokami przemierzył dzielącą ich odległość i wpił się w jej malinowe usta.


_______________________
Dumm*- (w tłum.niem. "Głupia")- Modelka wymyślona na potrzeby opowiadania.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Chapter VI

Cześć mordeczki! Na samym początku chciałabym wam złożyć życzenia z okazji świąt wielkanocnych! Więc wszystkiego najleszpego, mokrego dyngusa, bogatego zająca :*
Po drugie chciałabym przeprosić za to ,ze dopiero teraz wstawiam rozdział, ale troszkę się podłamałam gdy oświadczono ,że Zayn odszedł. Nie mogłam się po prostuw sobie zebrać. :/
A jak wy się z tym czyjecie mordeczki? Mam nadzieję ,że żadna z was sobie krzywdy nie zrobiła. KOchane nie warto. Jeśli to sprawi ,że stanie się szczęśliwy, niech tak będzie! Nie dołujmy go podcinaniem żył itp, jako prawdziwe fanki bądźmy szczęśliwe jeśli on jest szczęśliwy. I nie odszedł prze tam jakiegoś "boya" czy jak mu tam było tylko przez to ,że chłopcy starali się o roczną przerwe. Nie chcili im dać. Zayn się wkurzył i na coś się nie zgodził. Wyrzucili go dlatego, musi zapłącić 10 mln funtów ,a chłopcy dostają dwa miesiące wolnego.-,-
Nie wiem szczerze co o tym myśleć, ale jestem z nim i chłopakami. 
Nie będę przedłużać , może nie jest jakiś wybitny, ale w końcu Harry z Lott się spotykają!
Ściskam.
Ada.xox
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To jedna z życiowch niesprawiedliwości :
można wziąć się w garść, coś osiągnąć i być szczęśliwym,
ale gdy tylko spotyka się kolegów z klasy,
człowiek od razu staje się tym ,
kim był, a nie tym, kim jest.
Sarah Addison Allen - Słodki świat Julii
13 września, Londyn

   Harry jeszcze przez tydzień się nie pokazywał. Policja ciągle go przesłuchiwała w sprawie zmasakrowanego ciała ,jak się okazało – dziewczyny. Jej ciało było doszczętnie pocięte uniemożliwiając  jej zidentyfikowanie.
    W kółko i w kółko chłopkowi zadawano te same pytania. Nie dawano mu spokoju. Sam już nie wytrzymywał. Reszta zespołu chciała mu jakoś pomóc ,ale nie wiedzieli  jak. Siedział przez okrągły tydzień na kanapie z piwem w ręce, patrząc się w ekran telewizora.
    Dziś jednak postanowił wziąć się w garść. Poszedł pod prysznic i umył się dokładnie, ogolił czterodniowy zarost.
    Wygrzebał z dna szafy pognieciony granatowy t-shirt i przetarte jeansy. Ubrał się w to po czym ruszył do salonu posprzątać cały syf jaki narobił. Sprzątnie szło mu mozolnie. Zdążył się zaciąć w kilku miejscach ,gdy zbierał resztki pozostałe ze szklanki ,którą roztrzaskał przed wczoraj przy napadzie złości.
   Przyjaciele martwili się , jego napady zdarzały się coraz częściej i coraz częściej były dłuższe i intensywne. Psychologowie nie mogli wytłumaczyć tego czemu i na jakiej zasadzie to działa.
Posprzątał cały salon i kuchnię. Poszedł do sypialni , zebrał wszystkie ciuchy które były porozrzucane po pokoju i upchał do kosza na brudy kodując sobie by włączyć pranie. Przysiadł na rogu łóżka .
  Zacisnął usta w cienką linię ,gdy rozdzwonił się dzwonek. Pomaszerował do drzwi i je otworzył.
Przed nim stał tym razem Liam, ponieważ Lou nadal troszkę się na niego boczył. Harry oparł się o framugę drzwi i spotkał się  z zaskoczonym wzrokiem Liama, który bacznie mu się przyglądał.
          - Ym, nie chcesz może iść z nami na imprezę?- odezwał się w końcu.
          - Nie dzięki. Wybacz teraz ,ale chcę sobie zaraz iść na spacer.- spojrzał na swoje bose stopy i  poruszył palcami.
         -  Iść z Tobą?- odezwał się brunet niepewnym głosem.
           -Nie jest spoko, mogę iść sam. Bawcie się dobrze.- uśmiechnął się niemrawo do przyjaciela i mu pomachał zamakając drzwi.
   Od razu ruszył do sypialni i zabrał ze sobą skarpetki i ciepła bluzę. W chodzie wszystko założył wraz z trampkami. Wyszedł z  mieszkania zakluczając  je dokładnie.
*
 Usiadł na ławce.  Podkulił nogi i oparł głowę na kolanach. Przymknął oczy i zaczął nucić tylko mu znaną piosenkę.
    - And I promise , that you'll be mine .
 And I promise that you will love me. -Ni z tond ni z owąd koło niego melodyjny głos dokończył zwrotkę piosenki. Podskoczył w miejscu i spojrzał na brunetkę która patrzyła się w dal z zabłąkanym uśmiechem na ustach.
                  -  Skąd ty…- zaczął.
        -Wiem? W sumie nie wiem , tak jakoś mi się zanuciło.- spojrzała na niego uśmiechając się szeroko. Harry znieruchomiał.
                  -Lottie?- wyszeptał.
                  -  Tak mnie nazywają, Harry. Dawno się nie widzieliśmy.- uśmiechnęła się smutno.
                   - Jak? Kiedy? Boże Lott!- przygarnął ją do piersi. Dziewczyna nagłym ruchem chłopaka zdrętwiała ,ale  po chwili też go objęła.
Chłopak upojony zapachem dziewczyny westchnął ciężko mocniej ściskając dziewczynę.
               - Harry zaraz mnie udusisz…- zaśmiała się drobna dziewczyna.
Kędzierzawy jak oparzony puścił dawną przyjaciółkę rumieniąc się przy tym sowicie. Dziękował w duchu ,że już dawno zapadł zmrok i nie można było tego dostrzec.
            -  To co tam u ciebie ,Harry?- dziewczyna po chwili niezręcznej ciszy zapytała Harrego.
          -    Dobrze wiesz ,że nienawidzę jak ludzie pytają mnie co tam u mnie.- wysyczał.
Niebieskooka zesztywniała. Przygryzła mocno wargę , w jej oczach zebrały się łzy.
             - Harry, nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała to pamiętać, ale nie mogę.- odpowiedziała drżącym głosem. Chłopak jakby dostał w twarz odsunął się od Charlotte.
          -  Ymm… Przepraszam.- wydukał mocno trąc ręką kark , spojrzał na dziewczynę. Uśmiechnęła się smutno.
            -Nie ma sprawy. –po chwili ciszy odchrząknęła – Może chcesz wpaść do mnie? Pogadamy lub coś.- uśmiechnęła się w stronę chłopaka lekko.
          -   Jasne.- jego serce urosło na widok uśmiechu brunetki.
       
***
-Spotkałam się z Harrym.- odezwałam się. Cisza.
          -Powiedz coś…- jęknęłam wpatrując się w okno.
          -Charlotte , muszę kończyć.- odezwał się po chwili.
           -Nie możemy tak do cholery rozmawiać Adam! Jesteśmy dorośli.- powiedziałam zirytowana. --Ponownie zapadła cisza między nami.
        -Więc, co robiłaś z Harrym?- zapytał oschłym głosem. Przełknęłam z trudem ślinę.
        -Rozmailiśmy…
        -O czym?- wtrącił się.
         -Nie wiem, o wszystkim. Co u nas się dzieje , nie wiem ,o wszystkim.- zaczęłam nerwowo pociągać za końcówki włosów.
          -O twoich napadach też?- wysyczał. Milczałam.- Twoje milczenie jest odpowiedzią, nie ma sensu ciągnąć tej rozmowy.
            - Adam, nie zachowuj się tak jak bym co najmniej cię z nim zdradziła.- wywróciłam oczami, mocniej ciągnąc się za włosy.
      -Co to jest zdrada? To ,że idziesz z kimś do łóżka na jedną noc? A może to, że gadasz z kimś przez całą noc o rzeczach, o których nigdy byś nie powiedziała partnerowi?- wysyczał.
      -Ad....- rozłączył się.
   No kurwa.
   No ja pierdolę.
   Wsadziłam telefon do tylnej kieszeni jeansów i ruszyłam w stronę salonu.
            -Przepraszam Harry, ale…- zobaczyłam Harrego który leżał na kanapie tuląc do siebie poduszkę.
    Uśmiechnęłam się mimo woli. Sięgnęłam po koc  i  szczelnie go przykryłam . Usiadłam naprzeciwko kanapy na fotelu. Ze stolika ściągnęłam książkę .
         -Mhmm … Mamo… Tak, tak…. Będziemy grzeczni.- wymruczał kędzierzawy. Parsknęłam . Zagryzłam wargę by się nie roześmiać.
    Wyglądał prze słodko. Może był bardzo wysoki o rozłożystych barkach z mnóstwem tatuaży ,ale w tej chwili wyglądał PRZE SŁODKO. Jego loki spadły mu na oczy ,a z rozchylonych ust wydobywało się ciche pochrapywanie i stróżka śliny.
     Ogień przyjemnie strzelał w kominku, a mi tak ciepło się zrobiło. Zwinęłam z fotela bluzę Harrego i się nią okryłam. Do moich nozdrzy doszedł zapach cytrynowych cukierków i  męskiego żelu pod prysznic.
   Spojrzałam na książkę i zaczęłam czytać.

"Pomyśl, jak będziemy się czuć nazajutrz. Pomyśl o ile trudniejsze po wspólnie spędzonej nocy będzie udawanie, że nic do siebie nie czujemy przy innych ludziach, nawet jeśli jedyne co zrobimy to zaśniemy obok siebie. To jak wzięcie małej dawki narkotyku... sprawia jedynie ,że chce się więcej.[...]"



    Potem, chyba zasnęłam…