wtorek, 21 lipca 2015

Wattpad!


Heeej!
   Zdecydowałam i jest to już na 100% pewne, że Remember będzie pisane tylko i wyłącznie na Wattpadzie.
   Mam zamiar napisać pięć rozdziałów na przód w My mother's boyfriend i wtedy napiszę rozdział do Remember i rozdziały dalej będę pisać na zmianę (w miarę możliwości).

   Już na wstępie uprzedzam, że rozdziały będą krótkie, jednak (mam nadzieję) częściej. Bardzo chcę tą historię dokończyć i mam nadzieję, że mi się to uda (oczywiście z waszą pomocą).

    Ach i bym zapomniała!
   Jeśli macie jakieś pomysły, zdarzenia do tego opowiadania chętnie je poznam! Piszcie! (taa i tak wiem, że tego nikt nie czyta -,-).

Soooł.
     Tu macie liki do mojego kąta na wattpadzie, do Remember i My mother;s boyfriend




All the love, A xx


piątek, 17 lipca 2015

News!

Witam!
       Po baaaaardzo długiej nieobecności. Jednak czuwałam i wciąż tu byłam! 
     Są wakacje, ja pracuję, ogarniam Zwiastunowy Kącik, piszę tam posty itp. + do tego dochodzi Dolina (oczywiście na obie strony serdecznie zapraszam!). Wiąże się  tym, że po prostu nie mam czasu na pisanie Remember. Ale!
  Postanowiłam (nie jest to jeszcze do końca pewne), że będę pisać to opowiadanie tylko na wattpadzie. Rozdziały będą częściej, jednak będą krótkie. Krótsze od tych co pisałam i to nawet o wiele. Co wy o tym sądzicie?
     Mam też zamiar napisać też drugie opowiadanie, które będzie występowało tylko na wattpadzie, pt. ''My mother's boyfriend".
     Za niedługo będę zamawiać okładkę, napiszę kilka rozdziałów na przód i chyba ruszamy z tym koksem! Rozwinę to opowiadanie do kilku rozdziałów i zabiorę się za Remember.
       Musicie koniecznie napisać co o tym sądzicie! Jeeeestem strasznie ciekawa! :D
     Jutro jadę nad morzę pod namioty i wracam dopiero we wtorek wieczorem. Może jak będę się wygrzewać w słoneczku to popiszę kilka rozdziałów do tego nowego opowiadania.
      A wy jak spędzacie wakacje, hę?! Pisać mi tu szybciutko!
     Ja już się żegnam, strasznie by mi było miło gdybyście odpowiedzieli co o tym wszystkim sądzicie i jak spędzacie wakacje.
       Ja teraz zabieram się za pisanie Poradnika, a potem jeszcze Przegląd stażystek, ehh tyle roboty, o słodki Jezu! Jeszcze spakować się muszę. xd
All the love, Ada xx




sobota, 30 maja 2015

Don't worry ...

Soooooooł
Najmocniej przepraszam ,że rozdział się do tej pory nie pojawił.
Ale przez 2 tyg nie miałam lapka <był w naprawie ;-;>
Potem następne 2(?) tygodnie robiłam zamówienia na DZ (wciąż je robię) i jeszcze do tego dochodzi koniec roku , gdzie muszę wyciągnąć na ładną średnią, a no i chodzę do pracy już więc wszystko tak chujowo się na siebie nakłada -,-'
Soooł
Mam nadzieję ,że pojawi się rozdział w najbliższym czasie i nie macie mi tego za złe (wgl jeśli ktoś to czyta ;--;).
Okej
Wiec to chyba tyle.
All the love, A xx

sobota, 2 maja 2015

Chapter IX

Okeeeej, na wstępie chciałabym przeprosić za to ,że rozdział pojawia się z tygodniowym opóźnieniem. 
Jednakże mój laptop był w naprawie,a potem po prostu nie wiedziałam jak zacząć. Sam rozdział ogólnie jest średni i krótki, nie umiem pisać takich scen wybaczcie.
 Ogólnie cierpię na załamke, rozumiem ,że blog dopiero się rozwija, ale kurde są wyświetlenia co oznacza ,że ktoś to czyta. 
Jest mi z tego powodu przykro, a uważam ,że pisze też dla was . Jak coś nie podoba się wam w tym blogu to proszę napiszcie co ,bo to jest strasznie dołujące . Emm..Nie wiem co dalej mam napisać. 
Co uważacie o romansie Adama i Pixie? I co z Harrym?
Jakie macie wrażenia/spostrzeżenia?
Może chcecie bym wklejała jakieś gify/obrazki do rozdziału lub coś?
Zapraszam do komentowania, wiele to dla mnie znaczy.c:
Ściskam,
Ada xx
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~





Powiadają ,że namiętność zawsze wybucha 
z ważnego powodu, jeśli zaś chodzi o romanse,
 cierpią nie tylko ich bohaterowie.
~ Jojo Moyes – Ostatni list do kochanka

16 październik, Londyn

     Blondynka czuła natarczywe spojrzenie zielonych oczu ,które wpatrywało się już dobre czterdzieści minut.
-Tęskniłem.- wyszeptał jej do ucha Adam, i przejechał  po jej dłoni swoimi długimi palcami.
 Dziewczyna czuła jak przyśpiesza jej tętno ,a przez ciało przeszedł dreszcz podniecenia.
-Ach, tak?- uniosła brew i spojrzała kokieteryjnie na chłopaka.
-Nawet nie wiesz jak.- wychrypiał  i  zajrzał jej głęboko w oczy.
- Nie , nie wiem.- blond włosa nachyliła się w jego stronę i przeniosła swoją dłoń na jego udo.        Chłopak przełknął z trudem ślinę.
    Adam już chciał się odezwać gdy zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Wszyscy się zerwali z krzeseł .
-Ale możesz mi pokazać…- nad jego uchem pochyliła się Victoria ,ugryzła płatek jego ucha i kręcąc biodrami wyszła z klasy.
    Chłopak syknął i wstał szybko z krzesła . Zabrał jednym ruchem książki i ruszył w ślad za blondynką.
    Wpatrywał się w jej krągłą figurę , a on sam był podniecony do granic możliwości. Pixie co jakiś czas odwracała się w jego stronę i posyłała zalotny uśmiech przysparzając go o mocne palpitacje serca.
     Dziewczyna skręciła w lewo, Adam przyśpieszył  kroku . Gdy  skręcił w tą samą stronę zobaczył jak jedne drzwi się zamykają. Podbiegł i otworzył je gwałtownie.
     O biurko opierała się Victora, Adam oblizał usta wpatrując się jak wyzywająco i kusząco stała i się w niego wpatrywała. Nie stała ona jak dziwka czy inne tego rodzaju. Przyjęła pozę niewinnej dziewczynki ,która nie jest świadoma swoich atutów lecz pełna podniecenia tego co się stanie.                  Ruszył powoli w jej stronę odkładając książki na ławkę , jednak ona zamiast się przybliżyć odwróciła się i szybkim krokiem okrążyła biurko opierając się o nie.
     Bawiła się z nim, próbując wytestować jego wytrzymałość.
-Chodź do mnie.- wywarczał chłopak, opierając się również o blat biurka. Dziewczynie na zawołanie zaświeciły się oczy , a na twarzy widniał zawadiacki uśmieszek.
- Sam do mnie przyjdź…- powiedziała odwracając się i wchodząc w głąb Sali. Wild szybkim krokiem znalazł się koło niej i pociągnął ją za ramie odwracać ją przy tym w swoją stronę.- Uuuu… Dzikusek* jest agresywny.- powiedziała w jego usta. Chłopak bez zastanowienia wpił się w jej usta pozbawiając ją tchu.
    Dziewczyna wsunęła jedną rękę w jego włosy ,a drugą położyła na jego ramieniu. Adam wsunął ręce pod jej pośladki zmuszając by ta owinęła nogami jego biodra. Posadził ją na jednym z blatów .
    Oderwali się od siebie ,patrząc głęboko sobie w oczy oparli się nawzajem o swoje czoła.
-Tak bardzo tęskniłem ,Lottie… Tak bardzo.- wyszeptał . Vic ponownie się zbliżyła do jego ust by złożyć na jego wargach delikatny pocałunek jednak otwierające drzwi jej przeszkodziły.
Oboje odwrócili się w stronę drzwi gdzie stał wysoki brunet z zielonymi oczyma. Na jego twarzy malował się wstrząs .
-Harry…- dziewczyna zeskoczyła szybko z blatu odpychając Adama.-To nie tak jak myślisz… - odezwała się zbliżając się powoli do kędzierzawego. On jednak zatrzymał ją ręką mierząc ją wrogim spojrzeniem.
-Nie chce wiedzieć.- odparł bez emocji.-A ty- wskazał palcem na Adama.- Ty… Ty… Kurwa! Jak możesz coś takiego robić?! – zamaszystym ruchem zatrząsnął drzwi.
Zaskoczona blondynka spojrzała w twarz równie zdziwionego chłopaka. Przeczesała nerwowo włosy.
-Idę po niego.- powiedziała, miała to gdzieś, czy chłopak ją dosłyszał i  czy ma coś przeciwko.
  Wybiegła z Sali. Krótki korytarz był pusty ,dzwonek już najwyraźniej zadzwonił ,ponieważ gwar rozmów ucichł i pozostała tylko cisza. Dziewczyna  pobiegła i zobaczyła oddalającą się sylwetkę Harrego.
-Harry!- krzyknęła ,stając mając nadzieję ,że chłopak się zatrzyma. Nie zrobił tego.- Harry ,zaczekaj!- puściła się biegiem.  W końcu go dogoniła, złapała za jego ramie i mocno szarpnęła.
-Kurna , Harry mógł byś się zatrzymać jak cię wołam.- warknęła ,oddychając szybko. Kędzierzawy odwrócił się na pięcie i spojrzał na nią rozwścieczonym wzrokiem.
-Nie trzeba miziać się z chłopakiem ,który ma dziewczynę! -wysyczał- Ma dziewczynę ,która go kocha!
-Harry to nie tak…- powiedziała cicho.
-Nie? A jak?! Lottie go kurwa kocha! A on z Tobą się kurwa pieprzy! I to ma być w porządku?! I to ma być kurwa w porządku ,że ona go kocha, on cię pieprzy, a ja nie mogę jej mieć!- jego głos z każdym wypowiedzianym zdaniem rósł w siłę.
-Nie możesz mieć kogo?- powiedziała drżącym głosem.
    Harry wzdrygnął się pod spojrzeniem blondynki.
Ma martwe oczy. Ona ma pieprzone piwne martwe oczy.
-Nie mogę mieć jej. Nie mogę mieć ciebie, kurwa no!- jego pięść trafiła prosto w szafkę pozostawiając lekkie wgniecenie. Dziewczyna zaskoczona wpatrywała się w niego.- Kocham ją, rozumiesz? Kocham ją ,a ona kocha Adama, ty go pragniesz, a ja cię pragnę. – przeniósł swój wzrok na nią krzywiąc się.
-Och, Harry. To nie jest tak jak myślisz naprawdę. – zagryzła wargę , sfrustrowana jakie cierpienie sprawiła Harremu.- Ja ci wszystko wytłumaczę.- wyszeptała zbliżyła się dotykając jego rozgrzanego lica.
-Nie chcę wiedzieć, nie chcę.- wyszeptał, zamykając oczy i rozkoszując się ciepłym dotykiem jej dłoni.
    Ona złapała za jego kark by go do siebie przybliżyć i wtuliła jego muskularne ciało w jej drobne ciało. Harry oplótł ramionami jej talię ,a podbródek oparł o jej głowę.
-To minie ,Harry. Obiecuje. Obiecuję ,że kiedyś się to zmieni. Rozumiesz? Będzie dobrze…-            Victoria składała mu ciche obietnice ,modląc się w duchu by kiedyś się spełniły.
____________________________________________________

*Dzikusek- wzięło się to od tego ,że Adam ma na nazwisko Wild c;

sobota, 18 kwietnia 2015

Chapter VIII

Soooł ....Dziś nowy rozdział. 
Mam nadzieję ,że chociaż troszkę przypadnie wam do gustu. 
Co sądzicie o ostatnim zdarzeniu? c:
Pozdrawiam.
Ada xx
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Jak żyć,kiedy ktoś,kogo się pokochało bardziej
 niż samo życie, odszedł na zawsze?
Co robić kiedy nieznośny ból rozsadza serce, 
kiedy dusza jest niczym pulsująca rana, 
wciąż na nowo rozdzierana przez wspomnienia i tęsknotę?
Co wtedy człowiekowi pozostaje?
Margit Sandemo- Miłość Lucyfera



14 września / 2 październik ,Londyn

     Dziewczyna zdrętwiała ze zadziwiania pod naporem ciepłych ust chłopaka. Przycisnął ją mocno do umywalki napierając na nią swoim kroczem i ustami. Syknęła ,a Harry skorzystał z tego i wślizgnął się do jej ust językiem ocierając o jej podniebienie. Jedna z jego rąk znalazła się na biodrze, a kciukiem pocierał krzywiznę miednicy. Druga ręką znalazła się na szybko unoszącej się klatce piersiowej dziewczyny. Mocno ścisnął jej pierś . Dziewczyna dopiero teraz się otrząsnęła. Zawyła w jego usta gdy uszczypnął ją w sutek. Kędzierzawy źle odebrał jej sygnały , dalej muskał wargami jej usta, masując kciukiem biodro i uciskając jedną pierś.
    Dziewczyna nie potrafiła się ruszyć. Nie wiedziała jak się zachować, tym bardziej gdy w pewien sposób jej się to podobało i podniecało.
-Wiedziałem, że nie jesteś taka zimnokrwista , jaką udajesz.- wychrypiał chłopak tuz przy jej uchu , przygryzając je delikatnie, po czym zjechał pocałunkami na jej szyję.
   Blondynkę przeszedł dreszcz. Odepchnęła zielonookiego od siebie na ile potrafiła.
-Co ty do cholery…- nie dokończyła, gdyż Harry przyssał się do jej warg wpychając język do jej ust.
Dziewczyna ugryzła go w język, a chłopak odskoczył od niej jak oparzony.
-Coś ty zrobiła?!- prawie krzyknął.
-Co ty robisz?! Napadasz na mnie i mnie całujesz!- warknęła , próbując zakryć ciało przed oczami chłopaka.
-Nie protestowałaś.- oparł się o drzwi  jednej z kabin, uśmiechając się do niej leniwie.
-Zaskoczyłeś mnie! – próbowała obronić się blondynka ,krzyżując  ręce na piersiach.- Co ty sobie w ogóle myślałeś?!
- Cóż pomyślałem sobie ,że chętnie bym to powtórzył.- zagryzł wargę ,a dziewczyna mimo chodem zatrzymała wzrok właśnie na nich. Wciąż czuła jakby właśnie te wargi dotykały jej warg.
-Powtórzył co?- zapytała spuszczając wzrok . Zaczęła skubać skórę na obojczyku.
-No wiesz…- poruszył brwiami , intensywnie się przyglądając jej ciału.
-Nie, nie wiem, Harry.- zaakcentowała jego imię i spojrzała oskarżająco na niego.
-Nie udawaj głupiej.- zrobił dwa duże kroki, Pixie jeden w tył nadziewając się na umywalkę.
-Nie wiem , o co ci chodzi.- Warknęła w jego stronę .
-Oj, myślę ,że wiesz.- Przybliżył się do niej tak ,że ledwo się stykali ciałami, a ręce oparł o umywalkę  sprawiając ,że blond włosa znalazła się w potrzasku. Pokręciła przecząco głową. – Było nam przecież tak dobrze.- Wyszeptał jej do ucha. Ona go odepchnęła.
-Co ty pieprzysz?
-Cóż Ciebie ,kiedyś.- uśmiechnął się do niej zawadiacko.
-Chciałbyś, a teraz proszę wyjdź.- odparła zdenerwowana. Chłopak się nie ruszył.- WYJDŹ!- krzyknęła. Harry z lekkim ociąganiem ruszył z miejsca lecz zatrzymał się przed nią.
    Spojrzała na niego ,mocno zaciskając pięści. Kędzierzawy nachylił się szybko i musnął jej usta swoimi wargami i równie szybko się odsunął.
    Lott patrzała na niego zaskoczona, ponownie. On jedynie się uśmiechnął i ruszył w kierunku drzwi, jeszcze raz się odwrócił i spojrzał na nią.
-Miło było, mam nadzieję ,że to kiedyś powtórzymy.- Mrugnął do niej i wyszedł z łazienki.
-Kutas.

*

    Dziewczyna nie mogła przestać oblizywać i dotykać swoich warg. Nie wiedziała czemu, ale wciąż czuła miękkość ust Harrego , jego ciepłego ciała ,które przylegało do jej ciała. Wciąż czuła silne ręce jakie posiadał i trzymał na jej biodrze i piersi. Nadal czuła jego wonny zapach .
   To przez to ,że po prostu dawno nikt nie okazywał mi czułości.
     Wmawiała sobie, patrząc na przemijające widoki. Kolejny raz przejechała palcem po dolnej wardze.      
     Uśmiechnęła się delikatnie.
- Chyba panienka kogoś poznała jakiegoś uroczego młodzieńca.- Odezwał się kierowca, patrząc w lusterko by na nią spojrzeć. Oderwała wzrok od okna i zdziwiona na niego spojrzała.- Tak, tak. Widzę jak panienka się zachowuje. Panienka jest zakochana!- uśmiechnął się serdecznie w jej stronę.
-Co?- odezwała się zaskoczona.-Nie! – odezwała się szybko, nawet za szybko. Jedyną jej odpowiedzią był cichy chichot Henka.
 – Nie jestem w nikim zakochana, ani nie poznałam żadnego uroczego młodzieńca.- wymamrotała marszcząc brwi.
    Mężczyzna jedynie pokręcił głową z uśmiechem i skupił się na jeździe.
Tak to na pewno przez to ,że po prostu dawno nie zbliżyłam się do żadnego faceta.
Dumna z siebie za rozwiązanie zagadki, poprawiła sweterek pożyczony od Emmy i uśmiechnęła się szeroko .

*

   Dni mijały, a Pixie coraz bardziej czuła się przytłoczona.
   Od incydentu z Harrym, dalej nic się nie wydarzyło.  Czasami dłużej zatrzymał na niej wzrok lub po prostu się kłócili o błahe rzeczy .
   Zamknęła z głuchym łomotem szafkę  i oparła się o nią. Koło niej stała Selena ,z którą rozmawiała, to znaczy starała się ,ale odpowiadała na jej długie monologi półsłówkami.
-Słuchasz mnie w ogóle?- twarz Seleny znalazła się tuż przed jej twarzą. Blondynka zmarszczyła brwi.
-Jasne.- Blondynka zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć o czym dziewczyna mówiła.
-To o czym mówiłam?- skrzyżowała ręce na piersi czarnowłosa.
-Ymmm… No ten… Że… Ten… Że makijażystka wsadziła ci w oko patyczek do cieni?- odezwała się niepewnie. Selena prychnęła , machnęła na nią ręką i odeszła w swoją stronę.
     Blondyna westchnęła i oparła ze zrezygnowaniem powrotem głowę o szafkę.
-Kłopoty w raju?- odezwał się głos koło niej. Przekręciła głowę i ujrzała długonogą modelkę o imieniu Mia.
- Co cię to obchodzi?- odezwała się .
-W sumie to nic, chciałam być miła.- uśmiechnęła się słodko.
-Czego chcesz?- warknęła Lott.
-Och ,ja?- odparła zdziwiona . Potem jednak uśmiechnęła się wrogo.- Przestań  podwalać się do Harrego.
-Słucham?- prychnęła.
-Dobrze słyszałaś. On jest mój i tylko mój.- warknęła.
-Słuchaj, nie obchodzi mnie ,ani Harry ,ani brednie i rozkazy jakie mi mówisz.- Oderwał się od szafki i spojrzała na modelkę krzywiąc się przy tym.
-Ty…- Dumm zaczęła lecz przestała gdy koło niej zjawił się Harry.
- O co się kłócicie dziewczęta?- uśmiechnął się w stronę Lottie i objął w pasie modelkę .
- O nic, Harruś. – uśmiechnęła się zwycięsko w stronę Pixie.
Blondynka na to wywróciła tylko oczami i poprawiła swoją rozkloszowaną czarną spódniczkę.
-Lottie!?- krzyknął ktoś na końcu korytarza. Dziewczyna zdrętwiała. Dobrze znała ten głos.            Wszyscy na korytarzu spojrzeli w miejsce skąd pochodził głos.- Lott?! Lottie!
Z tłumu wyłonił się chłopak i uśmiechnął się szeroko do blondynki.
-Adam? – wyszeptała.-Adam!
Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.
-Adam…- wyszeptała w jego koszulkę.
-Cześć , malutka.- Przycisnął jej ciało mocniej do siebie.
-Co tu robisz?- odezwała się oddalając głowę od jego torsu. Zdawała sobie sprawę doskonale ,że wszyscy się im przypatrują.
-Chodzę do szkoły.- Jego uśmiech się powiększył, a wzrok utkwił w jej malinowych wargach.
    Chłopak miał nieodpartą ochotę go pocałować. Dziewczyna jakby to wyczuwając stanęła na palcach, jednak po chwili wahania wcisnęła głowę w tors chłopaka.
Adam mocniej oplótł ramionami jej szczupłe ciało i wyszeptał jej do ucha:
-Tęskniłem.

***

-Kurwa.- wyszeptałem ,gdy potknąłem się o własne nogi.
   Mocno nacisnąłem dzwonek, troszkę dłużej nić powinienem.
-Jezu, człowieku.-  Powiedział głos osoby ,która otworzyła przede mną drzwi.
   Podniosłem głowę i spojrzałem na niego.
-Harry ,co jest? – Lou odezwał się zmartwiony.
   Zrobiłem jeden szybki krok i wpiłem się w jego usta. Wepchnąłem go do środka mieszkania, a nagą zamknąłem drzwi. Wciąż całując przygwoździłem go do ściany ,poruszyłem biodrem mocno ocierając swoim kroczem o krocze Louisa .

sobota, 11 kwietnia 2015

Chapter VII

Hej, Haj, heloooł!
Więc dziś dodaję rozdział. Hmmm... Jest nawet ,nawet.
Co myślicie o naszej drogiej Pixie?Hm?
Wgl! Patrzcie jaki MEGA szablon!Prawda? CUDOWNY *____*
Jestem jeszcze tak zadowolona, ponieważ zajęłam III miejsce w konkursie wojewódzkim! Był mega poziom i nie spodziewałam się ,że coś zajmę ^^. Był to konkurs w kategorji pisania opowiadań fantasy. TRZECIE miejsce! WOOOOOW.
Nie będę przedłużać, miłego czytania.
Ściskam.
Ada.xx
PS.Co uważacie o tym jak wstawiam jakiś utwór przed rozdziałem, chcecie coś takiego czy nie? c:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




Zdarza się, że pierwszy pocałunek decyduje
 o całym naszym życiu. 
Nawet jeśli nie chcemy się do tego przyznać, tak bywa. 
Te pierwsze pocałunki przychodzą 
bez uprzedzenia i  zmieniają czas.
Marc Levy – Pierwszy dzień.
14 września, Londyn

  Obudził mnie grzmot. Przetarłem ręką oczy i strząsnąłem z siebie ciepły koc. Nigdy wcześniej tak dobrze nie spałem.
   Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Panował półmrok co kilka sekund niebo przecinały białe błyskawice. Była może czwarta w nocy.
   Naprzeciwko mnie z podkulonymi nogami pochrapywała cichutko Lottie.
Moja mała Tie.
   Zacząłem się uśmiechać jak głupi gdy zauważyłem  leżącą na niej moją bluzę. Usiadłem i poczochrałem sobie włosy. W kominku pozostał ciepły żar, a herbata którą dziewczyna mi zrobiła była do połowy wypita jak mniemam przez brązowowłosą. Ten nawyk jej pozostał .
Wstałem biorąc koc, szybkim ruchem zgarnąłem moją bluzę z Charlie i przykryłem puszystym kocem.
-Mhmmm…- wymruczała przez sen i wtuliła głowę w oparcie fotela. Zagryzłem wargę by nie uśmiechnąć się szerzej.
   Założyłem bluzę, a kubek odniosłem do kuchni. Czułem się niesamowicie wyspany. Od dawna nie czułem się tak dobrze. Spojrzałem na lodówkę. Były poprzyczepiane tam zdjęcia, kartki z numerami telefonów czy listami zakupów. Podszedłem bliżej i przyjrzałem się zdjęciom.
  Zagryzłem mocno wargę gdy zobaczyłem Lott z jakimś chłopakiem który obejmuje jej zgrabne ciało w bikini całując w policzek. Na drugim była z jakąś dziewczyną i innym chłopakiem , siedzieli na ławce z colą w rękach śmiejąc się z czegoś.
   Moje serce zabiło mocniej gdy zobaczyłem zdjęcie jej rodziny, tzn. byłej rodziny. Teddy swoim szczerbatym uśmiechem szczerzył się w stronę swojej siostry ,a Lottie ojciec miał przewieszoną swoją żonę przez bark. Sama Charlotte, siedziała na leżaku wertując książkę. Jak dobrze pamiętam czytała wtedy ‘Wichrowe wzgórza’. Pamiętam to wszystko, sam robiłem to zdjęcie.
   Uśmiechnąłem się smutno , zerwałem jedną z kartek i nabazgrałem krótki liścik do dziewczyny wyjaśniający wszystko.
   Wcisnąłem stopy w trampki i wyszedłem  szczelnie zamykając drzwi. Z tylnej kieszeni spodni wyjąłem telefon i zatelefonowałem po taksówkę. 

*

   Tym razem obudziło mnie słońce ,które świeciło prosto w moje oczy. Szeroko się uśmiechnąłem. Nie wiem czemu, ale nie mogłem przestać to robić. Otworzyłem jedno oko i zerknąłem na zegarek. Siódma trzydzieści jeden. Z tego co wiem ‘szkoła’ zaczyna się o dziewiątej, perfekcyjnie.
Wskoczyłem pod prysznic, włączyłem pranie. Tylko w co do diaska ja się ubiorę. Wszystkie moje ciuchy są albo brudne, albo pogięte. Kto mógł by mieć coś dla mnie?
    Bez zastanowienia w bokserkach wyleciałem na korytarz. Czekając na windę tupałem nerwowo stopą.
    Gdy dotarłem do mieszkania przyjaciela, zacząłem gwałcić dzwonek .
-Kurwa, no! Zaraz człowieku!- usłyszałem jak zza drzwi Louis krzyczy. Po chwili wychyliła się jego rozczochrana fryzura i zaspane oczy.- Co ty do kurwy nędzy tutaj robisz ,Harry?
-Wpuść mnie, trochę mi zimno. – odpowiedziałem. Louis  zjechał mnie wzorkiem zatrzymując się dłużej na moich bokserkach.
-Poranny seks?- klepnął mnie w tyłek gdy mnie przepuszczał w drzwiach.
-Nie dziś, nie dziś Lou.- Mruknąłem do niego gdy zacząłem szperać w jego garderobie.
-Harry powiesz w końcu co ty robisz?- oparł się o framugę ,przypatrując się moim poczynaniom.
-Po prostu nie mam się w ….JEST!- znalazłem czarny t-shirt z napisem ‘Fuck Me’ i przetarte ciemne jeansy. Wciągnąłem je szybko na siebie. Przeczesałem moje jeszcze mokre włosy i wyszczerzyłem się do przyjaciela.
-Co ty kombinujesz? Nie musisz nosić dwuznacznych koszulek by przekazać mi ,że chcesz się pieprzyć. Mogę zrobić ci taki anal ,że następnego dnia nie będziesz potrafił siedzieć.- zadziornie się uśmiechnął. Wywróciłem oczami.
-Lepiej się szykuj do szkoły, jest w pół do.- uśmiechnąłem się słodko klepiąc go w pośladek gdy przechodziłem koło niego.
   Wyszedłem z mieszkania i czekając na windę słyszałem głośne przekleństwa Tamlinsona ,który biegał półnagi po pomieszczeniu. Skoczyłem jeszcze do swojego mieszkania ubrałem czarne mokasyny bez skarpetek, zgarnąłem telefon i portfel. Z tego co się dowiedziałem to do tej budy ,gdzie mam się uczyć nie trzeba nosić książek .
Dobre i to. 

*** 

   Blond włosa siedziała w ławce stukając długopisem o ławkę. Próbowała się skupić na wykładzie profesora Sotto, ale po prostu nie potrafiła.
   W jej głowie odbywała się gonitwa myśli ,jednak przerwał się gdy do klasy wpadło pięciu chłopaków. Liam ponownie zaczął przepraszać za kolejne spóźnienie, czerwieniąc się.
-Harry ty możesz usiąść z Victorią.- odezwał się nauczyciel.
   Długopis zatrzymał się w połowie drogi do zeszytu. Zacisnęła usta w cienką linię .
Kędzierzawy podszedł do ławki i odsunął krzesło. Usiadł i wyszczerzył się w stronę Vicki.
-A ty co się tak szczerzysz? Szczękościsk dostałeś czy co?- odezwała się blondynka.
   Z tyłu prychnęła z rozbawienia Emma.
Taa… Cała Pixie.
   Pomyślała i zagryzła wargę by powstrzymać cisnący się na jej wargi uśmiech.

*

   Pixie wpatrzona w swoje trampki ruszyła z Seleną i Wotson do klasy, gdy nagle oślepił je błysk flesza.
   Za aparatem stał jakiś chłopak z odstającymi uszami.
-O . MÓJ.BOŻE! – pisnął.- Właśnie zrobiłem zdjęcie najseksowniejszych artystek! – spojrzał na dziewczyny swoimi oczyma jak paciorki. Uśmiechnął się szerzej ukazując krzywe zęby.
-Jestem ,Julian Colins, ale mówcie mi Colin.- wyciągnął rękę w stronę dziewczyn. Emma z grzeczności ucisnęła jego spoconą rękę.
-Spadaj, kurduplu. – Za nim stanęła wysoka dziewczyna , o złocistych włosach do pasa i ustach wymalowanych na czerwony kolor. Skrzywiła się .- No idź , idź!- Odepchnęła go.
-Jestem Mia Dumm*. Wiem pewnie dużo o mnie słyszałyście, ale co zrobić. –Uśmiechnęła się słodko w ich stronę.
    Zaraz koło niej pojawiła się Cyrus i Swift.
-Chodźcie dziewczęta, muszę sobie szminkę nałożyć.- zwróciła się do dwóch blondynek ,a te bez jakiegokolwiek słowa uśmiechnęły się do nichsłodko i pomaszerowały za modelką.
-Kurwy święte.- Odezwała się Emma. Pozostałe dwie dziewczyny zdziwione popatrzały na Wotson.-No co?- wzruszyła ramionami.
-Czy ty właśnie przeklęłaś?- odezwała się z głupim uśmiechem Selana.
-Tak, chyba właśnie mi się udało.- wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Dziewczęta zachichotały i ruszyły pod klasę gdzie miały odbyć się następne zajęcia.

*

   Blondynka podpierała się na ramieniu kolegi, próbując się nie przewrócić się w czarnych szpilkach.
-Po co ty się tak męczysz? Zdejmij je.- odezwał się Booth patrząc się z przerażeniem na wysokie buty dziewczyny.
-Chciałabym ,ale reklamę trzeba robić.- Próbowała zażartować, skrzywiła się gdy ujrzała przed sobą Mię zarzucającą włosami w stronę Harrego.
   Naglę dziewczyna poczuła coś mokrego i lepkiego na swoim ciele.  Spojrzała w dół , jej koszulka była cała w koktajlu truskawkowym. Zerknęła na  właściciela sheka, którym był Colins. Wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczyma i ustami.
-J-Ja…- zajął się. Dała znak ręką by nic już nie mówił.
   Usłyszała szyderczy śmiech. Spojrzała w tamtą stronę skąd pochodził. Mia wskazywała na nią palcem i śmiała się podpierając się na ramieniu kędzierzawego. Jednak on się nie śmiał, wpatrywał się w nią. Dopiero gdy modelka go szturchnęła wydobył się z jego ust krótki śmiech.
   Victoria poczuła jak szczypią ją koniuszki uszu ,a na policzki wpływa purpura. Szybkim ruchem zdjęła szpilki i pobiegła w stronę wyjścia.
   Wbiegła jak burza do łazienki mrugając szybko by odgonić łzy.  Rzuciła buty na podłogę , spięła włosy w koka i szybkim ruchem zdjęła koszulkę i wrzuciła ją do kranu.
    Z westchnieniem  oparła się o umywalkę i spojrzała w lustro. Zamknęła oczy i próbowała unormować oddech.
Spokojnie, spokojnie. Nic się przecież nie stało.
    Powtarzała w kółko,  jak mantrę.
   Odkręciła kran z wodą i zaczęła myć bluzkę. Stała na samym staniku, jeansach i przebierała nerwowo palcami u stóp.
   Zakręciła kran i oparła się pośladkami o umywalkę. Przymknęła oczy i zaczęła sobie nucić cicho melodię .
   Nie zauważyła  nawet jak ktoś wszedł do łazienki i przypatrywał się jej uważnie.
   Harry wpatrywał się w blondynkę, jak delikatnie się poruszała. Oblizał wargi gdy ujrzał jej pełne piersi wylewające się z beżowego stanika.
   Kolejny raz przejechał po jej ciele wzrokiem .
   Gdy dziewczyna zagryzła wargę , nie wytrzymał. Dwoma krokami przemierzył dzielącą ich odległość i wpił się w jej malinowe usta.


_______________________
Dumm*- (w tłum.niem. "Głupia")- Modelka wymyślona na potrzeby opowiadania.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Chapter VI

Cześć mordeczki! Na samym początku chciałabym wam złożyć życzenia z okazji świąt wielkanocnych! Więc wszystkiego najleszpego, mokrego dyngusa, bogatego zająca :*
Po drugie chciałabym przeprosić za to ,ze dopiero teraz wstawiam rozdział, ale troszkę się podłamałam gdy oświadczono ,że Zayn odszedł. Nie mogłam się po prostuw sobie zebrać. :/
A jak wy się z tym czyjecie mordeczki? Mam nadzieję ,że żadna z was sobie krzywdy nie zrobiła. KOchane nie warto. Jeśli to sprawi ,że stanie się szczęśliwy, niech tak będzie! Nie dołujmy go podcinaniem żył itp, jako prawdziwe fanki bądźmy szczęśliwe jeśli on jest szczęśliwy. I nie odszedł prze tam jakiegoś "boya" czy jak mu tam było tylko przez to ,że chłopcy starali się o roczną przerwe. Nie chcili im dać. Zayn się wkurzył i na coś się nie zgodził. Wyrzucili go dlatego, musi zapłącić 10 mln funtów ,a chłopcy dostają dwa miesiące wolnego.-,-
Nie wiem szczerze co o tym myśleć, ale jestem z nim i chłopakami. 
Nie będę przedłużać , może nie jest jakiś wybitny, ale w końcu Harry z Lott się spotykają!
Ściskam.
Ada.xox
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To jedna z życiowch niesprawiedliwości :
można wziąć się w garść, coś osiągnąć i być szczęśliwym,
ale gdy tylko spotyka się kolegów z klasy,
człowiek od razu staje się tym ,
kim był, a nie tym, kim jest.
Sarah Addison Allen - Słodki świat Julii
13 września, Londyn

   Harry jeszcze przez tydzień się nie pokazywał. Policja ciągle go przesłuchiwała w sprawie zmasakrowanego ciała ,jak się okazało – dziewczyny. Jej ciało było doszczętnie pocięte uniemożliwiając  jej zidentyfikowanie.
    W kółko i w kółko chłopkowi zadawano te same pytania. Nie dawano mu spokoju. Sam już nie wytrzymywał. Reszta zespołu chciała mu jakoś pomóc ,ale nie wiedzieli  jak. Siedział przez okrągły tydzień na kanapie z piwem w ręce, patrząc się w ekran telewizora.
    Dziś jednak postanowił wziąć się w garść. Poszedł pod prysznic i umył się dokładnie, ogolił czterodniowy zarost.
    Wygrzebał z dna szafy pognieciony granatowy t-shirt i przetarte jeansy. Ubrał się w to po czym ruszył do salonu posprzątać cały syf jaki narobił. Sprzątnie szło mu mozolnie. Zdążył się zaciąć w kilku miejscach ,gdy zbierał resztki pozostałe ze szklanki ,którą roztrzaskał przed wczoraj przy napadzie złości.
   Przyjaciele martwili się , jego napady zdarzały się coraz częściej i coraz częściej były dłuższe i intensywne. Psychologowie nie mogli wytłumaczyć tego czemu i na jakiej zasadzie to działa.
Posprzątał cały salon i kuchnię. Poszedł do sypialni , zebrał wszystkie ciuchy które były porozrzucane po pokoju i upchał do kosza na brudy kodując sobie by włączyć pranie. Przysiadł na rogu łóżka .
  Zacisnął usta w cienką linię ,gdy rozdzwonił się dzwonek. Pomaszerował do drzwi i je otworzył.
Przed nim stał tym razem Liam, ponieważ Lou nadal troszkę się na niego boczył. Harry oparł się o framugę drzwi i spotkał się  z zaskoczonym wzrokiem Liama, który bacznie mu się przyglądał.
          - Ym, nie chcesz może iść z nami na imprezę?- odezwał się w końcu.
          - Nie dzięki. Wybacz teraz ,ale chcę sobie zaraz iść na spacer.- spojrzał na swoje bose stopy i  poruszył palcami.
         -  Iść z Tobą?- odezwał się brunet niepewnym głosem.
           -Nie jest spoko, mogę iść sam. Bawcie się dobrze.- uśmiechnął się niemrawo do przyjaciela i mu pomachał zamakając drzwi.
   Od razu ruszył do sypialni i zabrał ze sobą skarpetki i ciepła bluzę. W chodzie wszystko założył wraz z trampkami. Wyszedł z  mieszkania zakluczając  je dokładnie.
*
 Usiadł na ławce.  Podkulił nogi i oparł głowę na kolanach. Przymknął oczy i zaczął nucić tylko mu znaną piosenkę.
    - And I promise , that you'll be mine .
 And I promise that you will love me. -Ni z tond ni z owąd koło niego melodyjny głos dokończył zwrotkę piosenki. Podskoczył w miejscu i spojrzał na brunetkę która patrzyła się w dal z zabłąkanym uśmiechem na ustach.
                  -  Skąd ty…- zaczął.
        -Wiem? W sumie nie wiem , tak jakoś mi się zanuciło.- spojrzała na niego uśmiechając się szeroko. Harry znieruchomiał.
                  -Lottie?- wyszeptał.
                  -  Tak mnie nazywają, Harry. Dawno się nie widzieliśmy.- uśmiechnęła się smutno.
                   - Jak? Kiedy? Boże Lott!- przygarnął ją do piersi. Dziewczyna nagłym ruchem chłopaka zdrętwiała ,ale  po chwili też go objęła.
Chłopak upojony zapachem dziewczyny westchnął ciężko mocniej ściskając dziewczynę.
               - Harry zaraz mnie udusisz…- zaśmiała się drobna dziewczyna.
Kędzierzawy jak oparzony puścił dawną przyjaciółkę rumieniąc się przy tym sowicie. Dziękował w duchu ,że już dawno zapadł zmrok i nie można było tego dostrzec.
            -  To co tam u ciebie ,Harry?- dziewczyna po chwili niezręcznej ciszy zapytała Harrego.
          -    Dobrze wiesz ,że nienawidzę jak ludzie pytają mnie co tam u mnie.- wysyczał.
Niebieskooka zesztywniała. Przygryzła mocno wargę , w jej oczach zebrały się łzy.
             - Harry, nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała to pamiętać, ale nie mogę.- odpowiedziała drżącym głosem. Chłopak jakby dostał w twarz odsunął się od Charlotte.
          -  Ymm… Przepraszam.- wydukał mocno trąc ręką kark , spojrzał na dziewczynę. Uśmiechnęła się smutno.
            -Nie ma sprawy. –po chwili ciszy odchrząknęła – Może chcesz wpaść do mnie? Pogadamy lub coś.- uśmiechnęła się w stronę chłopaka lekko.
          -   Jasne.- jego serce urosło na widok uśmiechu brunetki.
       
***
-Spotkałam się z Harrym.- odezwałam się. Cisza.
          -Powiedz coś…- jęknęłam wpatrując się w okno.
          -Charlotte , muszę kończyć.- odezwał się po chwili.
           -Nie możemy tak do cholery rozmawiać Adam! Jesteśmy dorośli.- powiedziałam zirytowana. --Ponownie zapadła cisza między nami.
        -Więc, co robiłaś z Harrym?- zapytał oschłym głosem. Przełknęłam z trudem ślinę.
        -Rozmailiśmy…
        -O czym?- wtrącił się.
         -Nie wiem, o wszystkim. Co u nas się dzieje , nie wiem ,o wszystkim.- zaczęłam nerwowo pociągać za końcówki włosów.
          -O twoich napadach też?- wysyczał. Milczałam.- Twoje milczenie jest odpowiedzią, nie ma sensu ciągnąć tej rozmowy.
            - Adam, nie zachowuj się tak jak bym co najmniej cię z nim zdradziła.- wywróciłam oczami, mocniej ciągnąc się za włosy.
      -Co to jest zdrada? To ,że idziesz z kimś do łóżka na jedną noc? A może to, że gadasz z kimś przez całą noc o rzeczach, o których nigdy byś nie powiedziała partnerowi?- wysyczał.
      -Ad....- rozłączył się.
   No kurwa.
   No ja pierdolę.
   Wsadziłam telefon do tylnej kieszeni jeansów i ruszyłam w stronę salonu.
            -Przepraszam Harry, ale…- zobaczyłam Harrego który leżał na kanapie tuląc do siebie poduszkę.
    Uśmiechnęłam się mimo woli. Sięgnęłam po koc  i  szczelnie go przykryłam . Usiadłam naprzeciwko kanapy na fotelu. Ze stolika ściągnęłam książkę .
         -Mhmm … Mamo… Tak, tak…. Będziemy grzeczni.- wymruczał kędzierzawy. Parsknęłam . Zagryzłam wargę by się nie roześmiać.
    Wyglądał prze słodko. Może był bardzo wysoki o rozłożystych barkach z mnóstwem tatuaży ,ale w tej chwili wyglądał PRZE SŁODKO. Jego loki spadły mu na oczy ,a z rozchylonych ust wydobywało się ciche pochrapywanie i stróżka śliny.
     Ogień przyjemnie strzelał w kominku, a mi tak ciepło się zrobiło. Zwinęłam z fotela bluzę Harrego i się nią okryłam. Do moich nozdrzy doszedł zapach cytrynowych cukierków i  męskiego żelu pod prysznic.
   Spojrzałam na książkę i zaczęłam czytać.

"Pomyśl, jak będziemy się czuć nazajutrz. Pomyśl o ile trudniejsze po wspólnie spędzonej nocy będzie udawanie, że nic do siebie nie czujemy przy innych ludziach, nawet jeśli jedyne co zrobimy to zaśniemy obok siebie. To jak wzięcie małej dawki narkotyku... sprawia jedynie ,że chce się więcej.[...]"



    Potem, chyba zasnęłam…


sobota, 21 marca 2015

Chapter V


Dobrze widzi się tylko sercem.Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
~ Mały Książe

1 wrzesień, Londyn

      Chłopak ponownie nachylił się nad ubikacją . Jedną ręką podtrzymywał sobie loki spływające na jego spocone czoło i wlatujące mu do ust. Drugą trzymał się uporczywie sedesu.
Odetchnął głęboko.
      Louis poszedł sobie już jakiś czas temu, zostawiając go samego. Rozmawiali długo, nie obeszło się oczywiście bez podniesionych głosów i końcowego   S P I E R D A L A J.  Kędzierzawy na samą myśl konwersacji  nachylił się charcząc, plując wymiocinami. Smród wymiocin sprawiał ,że bardziej chciało mu się rzygać ,a oczy wypełniały się łzami.  Odruch wymiotny spowodował dławienie się własną śliną. Harry oparł czoło o zimną porcelanę ubikacji. Podtrzymując się ściany wstał. Nogi zadrżały mu ,a przed oczami pojawiły się mroczki. Klapnął ponownie na tyłek. Odczekał chwilę ponownie wstając lecz wolniej. Trzymając się ściany dotarł do umywalki. Odkręcił wodę. Nabrał ją w dłonie i chlusnął sobie w twarz. Ponownie po nią sięgnął tym razem by wypłukać usta. Zakręcił wodę i oparł się o umywalkę. Spojrzał w lustro.
       Jego odbicie ani trochę nie różniło się od pierwowzoru. Loki sięgające mu do końca karku , troszkę prostsze niż kilka lat temu. Mokre lepiły mu się do twarzy. Usta miał tak samo wydatne, zaróżowione i miękko zaokrąglone  jak kilka lat temu. Spróbował się uśmiechnąć. Tak samo jak parę lat temu pojawiły się dołeczki. Jednak oczy… Nie to nie były te same oczy co kiedyś. Nadal widniała tam ta sama soczysta zieleń z żyłkami szarości, jednak … Nie te oczy były inne.
      Sięgnął po szczoteczkę by pozbyć się smaku wymiocin jednak gdy pomyślał sobie o miętowym smaku pasty od razu odłożył szczoteczkę  z grymasem.
      Rozebrał się i wszedł do dużego prysznica. Odkręcił wodę i pozwolił kroplom spływać po jego nagim ciele.

*

      Szedł ciemnymi uliczkami  ze wsadzonymi rękoma w kieszeniach kopał co popadnie.  Z daleka zobaczył stację . Przyśpieszył kroku.
 Nagle potknął się o coś. Poleciał do przodu i upadł na twarz. Małe kamyczki boleśnie wbiły mu się twarz.
- Co do cholery… - mruknął do siebie.  Usiadł i otrzepał ręce, podparł się na nich. Jedna z nich nacisnęła na coś miękkiego i lepkiego. Wzdrygnął i spojrzał na tą rzecz. Była to dłoń, ludzka dłoń umazana jakąś ciemną mazią. Zdusił w sobie krzyk zakrywając usta ręką. Drżącymi rękoma rozsunął krzaki. Ujrzał leżące ciało. Cała twarz była zmasakrowana i we krwi. Spojrzał w dół . Ciało to było nie odziane , całe umazane krwią wydobywającą się z głębokich ran ciętych.
      A on w ciągu ostatnich dwunastu godzin , zwymiotował sobie na spodnie…

***

       Dziewczyna wysiadła z pojazdu i przyjrzała się bliżej wielkiej i starej posiadłości ,która była przed nią. Obrośnięte bluszczem mury i ogromne drzwi przyprawiły ją o dreszcze.
-Do zobaczenia Henk.- Odezwała się do łysego mężczyzny w sile wieku.
-Za trzy godziny.- wychylił się i uśmiechnął się do niej pocieszająco. Henk to bardzo miły człowiek.
          Dziś z rana podjechał pod jej dom mówiąc ,że będzie jej szoferem. Będzie woził ją do szkoły i z powrotem. Podobno każdy uczeń dostał takiego szofera. Jednak nadal ta myśl ją zawstydzała.
Patrzyła przez chwilę jak Hackney* odjeżdża , po czym na miękkich nogach ruszyła w stronę drzwi.  Podniosła rękę na mosiężną klamkę gdy ktoś ją wyprzedził.
-Pani, pozwoli.-  dobrze znany jej szatyn uśmiechnął się do niej szeroko. Sama uśmiechała się jak głupia do niego.
-Dziękuje, panie Booth.- zagryzła wargę by się nie roześmiać.
-Nie wiem jak pani, ale ja ma déjà vu (czyt. deża-wi).- wyszeptał dziewczynie do ucha, gdy przepuszczał ją w drzwiach. Zaśmiała się .
-Do prawdy , ma pan racje.- błysnęła mu uśmiechem.
        Równo stanęli patrząc  na „szkolny” korytarz.
-Czy tylko ja mam wrażenie ,że jestem w filmie X-Men?- odezwał się głos koło niej. Pisnęła i uściskała szczupłą brunetkę.
-Emma!- kolejny raz pisnęła swoim wyuczonym brytyjskim akcentem przyciskając mocniej ciało dziewczyny.
-Ciebie też miło widzieć Pixie.- zaśmiała się jej do ucha.
Blond włosa odsunęła się od Emmy i pozwoliła by Douglas również mógł dziewczynę przytulić. Gdy chłopak oderwał się od Wotson koło nich pojawił się mężczyzna ubrany w czarny frak.
-Pozwolą państwo ,że oprowadzę was po placówce, a następnie poprowadzę do auli . Rozpoczęcie zacznie się równo o jedenastej. Do was dołączy jeszcze siedem osób. Będziecie jedną grupą i będziecie moim podopiecznymi.  Takie grupy jak wy będzie jeszcze trzy. Zwracajcie się do mnie jak chcecie. Nazywam się Edward. – skończył przyglądając się im uważnie .
Oni kiwnęli głową i stali w ciszy.
-Heeey! – Odezwał się za nimi damski głos z mocno amerykańskim akcentem.  Odwrócili się równo i zobaczyli krótko obcięto blondynkę.
-Miley! – odezwa się zbyt wysokim głosem Emma , zatopiona w uścisku Cyrus. Z entuzjazmem blondynka zaczęła wszystkich  przytulać, jednak na chłopaku najdłużej się zatrzymała.
Emma wywróciła oczami do Pixie i pokazała jej odruch wymiotny. W tej samej chwili wbiegła jeszcze jedna dziewczyna , o imieniu Selena. Tym razem była bardziej serdecznie i mniej sztucznie przywitana.
-To na kogo czekamy jeszcze?- Odezwała Victioria* .
- Na panów z…- nie dokończył przez gwałtowne przybycie czwórki chłopaków. Odchrząknął. –Na panów z One Direction, ale widzę ,że nie są w składzie.- Uniósł brew.
Vic uważnie się im przypatrywała. Z tego co pamiętała w zespole było pięciu chłopców, była tylko czwórka. 
      Chłopak ścięty prawie na łyso odchrząknął i spojrzał nerwowo na Edwarda.
 -Przepraszamy, Harry ma problemy z żołądkiem.- Odezwał się pocierając ręką kark.
Blondynce przypomniał zagubionego szczeniaczka. Usłyszała śmiech i przeniosła wzrok na blondyna ,który  śmiał się zakrywając usta ręką. Na sam widok wszedł na jej usta zarys uśmiechu.
Po wszelkich grzecznościach, zdenerwowany opiekun ponaglił ich by ruszyli za nim.

*

-Więc tutaj już się żegnamy na chwilę. Proszę wejść do auli, ja poczekam tutaj. Po skończonym apelu znajdę was i zaprowadzę na podjazd, a teraz proszę wejdźcie.- Otworzył drzwi i zapraszając gestem dłoni wprosił ich do środka.
        Weszli do auli oszołomieni. Piękne witraże zdobiły ścinany wraz z girlandami.
-Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam …- mruknęła Pixie.
- Dziwne , ale piękne. Patrz tam jest mój bóg.- odezwał się mulat wskazując na jeden z witraży. Rozpoznała go jako Allacha powracającego z Mekki. Uśmiechnęła się delikatnie patrząc jak mulat patrzy się na witraż i porusza ustami w cichej modlitwie.
       Usiadła w  ławce przy Emmie ,która również zmawiała modlitwę. Siedziała cicho rozglądając się. Na podest wszedł czarnowłosy mężczyzna.
       Ceremonia się rozpoczęła ,a blondynka czuła się przytłoczona przez wzrok wszystkich możliwych bogów na tej Sali. Jednak nie było jej boga, który mógł by ją z tond wyciągnąć.

*

      Szkoła oficjalnie się zaczęła. Edward zaprowadził ich na podjazd gdzie czekały już na nich taksówki . Pożegnali się wszyscy ze wszystkimi i odjechali do swoich domu.
Jedynie Pixie została prosząc swojego kierowcę by poczekał jeszcze na nią. Odeszła i ponownie weszła do budynku. Rozejrzała się po korytarzu, nikogo nie było.  Ruszyła długim korytarzem po czym skręciła w prawo gdzie był krótki odcinek do przejścia by złapać za klamkę drewnianych oprawionych  w mosiądz drzwi. Chwyciła za klamkę i mocno pociągnęła. Oślepił ją snop światła.             Przymrużyła oczy. Jej nogi stały się jak z waty , ręką podtrzymała się framugi.
-Nie było cię tu.- odezwała się szeptem. Postać mimo ,że stała kilka metrów przed nią , usłyszała ją.
-Cały czas byłem.- odezwał się ochrypły głos , na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.
-Nie prawda, nie było cię tu, nie było! Nie kłam!- powiedziała już głośniej. Sylwetka się zatrzęsła od śmiechu i odwróciła się do niej przodem.
- Czyżby? To jakim cudem jestem teraz tu?- zielone tęczówki wierciły w jej duszy dziurę.
   Blondynka w spazmach łapała powietrze, oczy zaszkliły się przez mały dopływ powietrza.
-Panienko, wszystko dobrze?- odezwał się głos za nią. Krzyknęła i odwróciła się. Za nią stał starszy mężczyzna we fraku.
Wszystko minęło, spazmy ustały i mogła głęboko wziąć w płuca powietrze. Odwróciła się za siebie ponownie patrząc na ołtarz gdzie stała postać. Właśnie stała. Przełknęła ślinę.
-T-tak.- wydukała. I nadal na miękkich nogach ruszyła w stronę wyjścia

*********************************************************************************

* Hackney- nazwa brytyjskich taksówek.
*Victoria Louise Lott- to jest prawdziwe imię Pixie Lott.:)
Soooł dziś flaki z olejem.  Nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdziału. Hmm… Pewnie zauważyliście ,że jest nowy szablon!  Ładny prawda? J
Co jeszcze, co jeszcze…. Hm już wam wcześniej zrzędziłam ,że szkoda ,że nikt nie komentuje. No, ale nic nie zrobię J. Jednak im jest więcej komentarzy tym szybciej jest rozdział! Pamiętajcie.
Ach! I dostałam staż na Dolinie Zwiastunów! Nawet nie wiecie jak się cieszę! Po prostu WOW! 
Dobra, to chyba tyle. J Do napisania!
Pozdrawiam.

Ada.xox

niedziela, 15 marca 2015

Zwiastun + przeprosiny

No hej!
Więc pewnie zauważyliście nie pojawił się rozdział. Jednak ma strasznie zawalony 'grafik'. Poza tym robiłam filmik na bloga. Jest to .... filmik który ukazuje jak to wszystko się stało ,że teraz jest tak(?) .Sama nie wiem jak to wytłumaczyć :)
Jestem też zawiedziona ponieważ pod ostatnim rozdziałem było aż 60 wyświetleń. I na pewno nie były to przypadkowe kliknięcia , ponieważ są to od bohaterów do rozdziału 4 wyświetlenia. Przykro... Bo piszę to też dla was. Nie będę was już zanudzać, więc życzę dobrej nocy. :)



Ada.xoxPozdrawiam.
PS. Piszcie co uważacie o tym filmiku! ;)
EDIT: Włąsnie go poprawiłam by był lepszy :)

niedziela, 1 marca 2015

Chapter IV

Rozdział zawiera sceny erotyczne ,czytasz na własną odpowiedzialność.
Jeśli nie chcesz tego czytać możesz spokojnie ominąć notkę.



  Najważniejsze spotkania odbywają się w duszy,
 na długo przed tym,
 nim spotkają się ciała.
Paulo Coelho -Jedenaście minut
26/27 sierpnia, Londyn
  
       Siedziałam oparta o szafkę kuchenną trzymając kubek zimnej herbaty. Podniosłam kubek do ust i upiłam łyk cieczy. Skrzywiłam się na gorzki smak. Telefon koło mnie za wibrował. Uśmiechnęłam się do imienia  widniejące na ekranie. Przeciągnęłam palcem po wyświetlaczu i przyłożyłam komórkę do ucha.
-Halo?- odezwałam się. W słuchawce telefonu było słychać podniesione głosy , piski i śmiechy.
-Cześć, kochanie!- wykrzyknął Brad, skrzywiłam się lekko i oddaliłam urządzenie od ucha.
-No cześć ,cześć.- zaśmiałam się cicho. Bred wydał z siebie nieokreślony dźwięk.
-Bree?- odezwałam się.
-Zaczynam być zazdrosny…- usłyszałam głos mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Myślisz?- zachichotałam.
-Tak , tak myślę.
-Hmmm… Z tego co kiedyś słyszałam jestem tylko twoja.- zagryzłam wargę.
-To prawda. Tylko ja cię pieprzyłem…- powiedział na co wywróciłam oczami.
-Skąd wiesz ,że jestem teraz sama?- drażniłam się z nim.
-Ponieważ ostatniej nocy potrafiłaś tylko krzyczeć moje imię…- zawarczał.
-Jesteś nienormalny.- zachichotałam.
-Lott, muszę kończyć. Publiczność wzywa.- odezwał się.
-Kocha…- po drugiej stronie słuchawki rozległ się dźwięk przerywanego połączenia.
      Westchnęłam . Wstałam i poszłam  gdzie była reszta pudeł. Podniosłam jeden i ruszyłam w stronę schodów.
***
   Chłopak wpił się w jej usta z frustracją. Blondynka odwzajemniła czyn po czym zaczęła ściągać jego koszulkę. Oderwali się od siebie. On ściągnął spodnie wraz z bokserkami , a ona rozpięła swoją sukienkę pozostając tylko w wysokich czarnych szpilkach. Popchnął ją na kanapę i pochylił się nad nią pieszcząc ręką jej sutek. Z jej ust wydobywały się coraz to głośniejsze dźwięki. Ze stołu wziął prezerwatywę i niemal z czułością założył ją na swojego członka. Rozkraczył blondynkę dając jej jedną nogę na oparcie kanapy. Wszedł w nią gwałtownie wydobywając z siebie zwierzęce warknięcie. Ona cichutko jęczała , a on poruszał się w niej gwałtownie sprawiając ,że kanapa zaczęła się lekko przesuwać. W jego podbrzuszu  zaczęła formować się przyjemność . Jego ruchy zaczęły być niedbałe i coraz wolniejsze.  Stękał teraz wraz z dziewczyną, blondynka już dawno doszła i pozwoliła by kędzierzawy dokończył przyjemność. Kropelki potu lśniły się na jego ciele. Poruszył jeszcze trochę  biodrami ,a spięte mięśnie rozluźniły się. Opadł na dziewczynę zabierając jej dech . Zepchnęła go na dywan i powiedziała:
-Harry to musi się skończyć.
   Zaczęła się ubierać pospiesznie. Podeszła do  lustra i sprawdziła czy makijaż się nie rozmazał ,a fryzura czy nie jest zbyt rozczochrana.
Spojrzała na Harrego i z cichym westchnięciem pokręciła głową po czym wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.
Harry leżał z ręką na brzuchu patrzał się tępo w sufit jak tylko on potrafił.
-Skończyć. Musi.- powiedział do ciszy.
***
-Dziękuję bardzo .Proszę, reszty nie trzeba.- Uśmiechnęłam się serdecznie dając kierowcy taksówki sto funtów.
      On jedynie z uśmiechem podziękował i życzył miłego wieczoru. Stałam jeszcze chwilę patrząc jak pojazd znika mi z oczu. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w głąb  Regent’s Park. Z kieszeni wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do Adama.
Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał…
-Cześć , tu Adam. Jak nie odebrałem najwidoczniej jestem zajęty. Po usłyszeniu sygnału, wiesz co robić! *pik*
-Ymm. Hej Adam. Pewnie już teraz śpisz, nie będę przeszkadzać. Zadzwoń kiedy się obudzisz, więc ten… słodkich snów. Cześć. – rozłączyłam się. Sięgnęłam do tylnej kieszeni , wyjmując słuchawki zahaczyłam o portfel ,który wyleciał na żwirową ścieżkę.
Przeklęłam  pod nosem i schyliłam się po niego. Poczułam mocne szturchnięcie  w ramie. Upadłam na tyłek krzywiąc się przy tym.
-O Jezu! Przepraszam.- Pochyliła się nade mną blondynka z niebieskimi oczami wyciągając rękę. Złapałam ją , a ona podciągnęła mnie z ziemi. Otrzepałam spodnie i schyliłam się tym razem po telefon i portfel.- Jeszcze raz przepraszam.- powiedziała blondynka patrząc na mnie .
-Nie ma sprawy Perrie.- uśmiechnęłam się do niej.
-Skąd ty… Nie wierze.- uśmiechnęła się szeroko przypatrując się mi uważnie.- Charlotte McFly! Kupę lat!- zapiszczała i rzuciła mi się na szuję. Poklepałam ją po plecach uśmiechając się pod nosem.
      Oddaliła się o krok nadal trzymając mnie w ramionach zacmokała:
-Cholera , nic się nie zmieniłaś.- zachichotała po czym znowu zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku.
-Taaa. Ciebie też miło widzieć.
-Co ty w ogóle tutaj robisz? – zapytała mnie.
- Sprawy służbowe ,że tak powiem.- wymusiłam uśmiech.- A ty?
-Co ja?- zrobiła głupią minę.
-Co tu robisz?
-Ym, ten .. U k-koleżanki byłam .- zająknęła się.
-Dobra… - nie będę wnikać.
-To ja muszę iść. Może spotkamy się jeszcze?- uśmiechnęła się do mnie zakłopotana.
-Jasne , jak będziesz miała czas to napisz.- po krótkim pożegnaniu , każda z nas ruszyła w swoją stronę.
      Czas przeciekał mi między palcami. W końcu przeszłam cały park i znalazłam się w miejscu gdzie Regent’s Canal łączy się z Tamizą. Jestem teraz gdzieś w okolicy  Paddington.
Słuchałam jak woda Tamizy obija się o betonowe brzegi i jachty. Brukowana ulica była oświetlona przez lampy. Spojrzałam na przeciwległe wieżowce. Na samej górze sześciopiętrowego wieżowca stał na balkonie z papierosem w ręku jakaś osoba. Sylwetka wydawała mi się znajoma. Wpatrywałam się w ową osobę przez dłuższy czas. Ona chyba też mnie zauważyła.
-Chcesz może wejść kochanie?! – krzyknął chłopak. Ledwo go usłyszałam.
-Chyba podziękuje!- odkrzyknęłam i ruszyłam dalej czując ciepło rozchodzące się po policzkach.

***
       Harry chichocze i patrzy jak postać dziewczyny znika w zasięgu jego wzroku. Oparł się o barierkę zaciągając się jeszcze mocniej papierosem.
Jego rozmyślenia przerywa dzwonek do drzwi. Przygasza papierosa i człapie do drzwi otwierając je z uśmiechem mając nadzieję ,że jest to dostawca od pizzy.      Jednak stoi przed nim Louis trzymając dwa opakowania z pizzą.
-Zauważyłem jak pizza podjeżdża to postanowiłem odciążyć chłopakowi  trochę roboty.- chłopak uśmiecha się do kędzierzawego . Harry robi gest by ten wszedł.- I weź tu wywietrzej albo zapal świeczki zapachowe. Śmierdzi seksem.- skrzywił się wpychając przyjacielowi ciepłe kartony a sam kieruje się do kuchni by wyciągnąć butelki browaru.
   Zielonooki wywrócił na ten komentarz oczami , nogą popchnął drzwi a one zamknęły się z trzaskiem. Podreptał za kumplem z zespołu kładąc jedzenie na blacie wysepki znajdującej się na środku kuchni.  Sam się o niego oparł patrząc jak Lou otwiera butelki piwa. Wiedział co zaraz miało nastąpić.
-Harry, musimy pogadać.

Kurwa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Więc wracam z jednodniowym opóźnieniem. Mam nadzieje ,że się nie gniewacie. ;) Chyba teraz będę tak pisać. Raz perspektywa Lott ,a potem Nobody. Czasami tylko Nobody lub też włączę innego z bohaterów.
Jestem troszkę zawiedziona małą ilością komentarzy ponieważ pod ostatnim rozdziałem było kilkadziesiąt wyświetleń ,a skomentowała tylko Carolina(Carly) .
I to właśnie tobie dedykuję rozdział! J Mam nadzieję ,ze ci się choć trochę podoba.
Pozdrawiam.
Ada.xox

 Jeśli przeczytałaś/eś proszę pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Daje on mi mnóstwo motywacji i szeroki uśmiech.♥

sobota, 21 lutego 2015

Chapter III

Pamiętaj, dziecko,
jak piękne by nie były wspomnienia,
nie wolno żyć tylko nimi.
Olga Gromyko – Wiedźma opiekunka. Część 1

16 lipca , 25 sierpnia, 26 sierpnia ,

 New Jearsy, Londyn.



          Dziewczyna wstała z wielkiego łoża, można by rzec,  małżeńskiego i ruszyła w stronę balkonu. Otworzyła go  i bosymi stopami znalazła się na werandzie. Oparła się o barierkę i wzięła głęboki oddech. Spod ławki ,która stała tam wyciągnęła opakowanie tabletek. Dwie zielone ampułki znalazły się w jej dłoni lecz po chwili znalazły się w jej buzi. Pozwoliła by tabletki musowały lekko pod językiem. Oparła się o ścianę i zjechała powoli po niej i podciągnęła kolana pod brodę. Mimo ,że był połowa lipca nocne powietrze było mroźne. Dziewczyna robiła się coraz bardziej senna, aż w końcu jej oczy się zamknęły. Pierwsze promyki słońca wstąpiły na jej twarzy, jakby dodając jej otuchy. Jednak ona się nie obudziła, śniła bez snów gdy słońce łagodnie wschodziło ponad budynki.


***


          Chłopak z burzą loków wiercił się na atłasowej pościeli. Zdenerwowany skopał kołdrę na podłogę, a wszystkie poduszki wylądowały w tym samym miejscu. Zwinął się w kłębek, jednak to nic nie dało. Potrzebował tego. Potrzebował tego jak narkotyku. Wstał i podszedł do komody. Otworzył szufladę i wygrzebał oczekiwane przedmioty. Wziął to w dłonie i położył się na łóżku. Odkręcił zgrabnie butelkę brandy, pociągnął z niej kilka większych łyków i otworzył pudełko. Na samej stercie zdjęć był pukiel włosów. Opuszkami palców musnął go po czym podniósł je pod nos. Zaciągnął się nim jakby był to jego ostatni oddech. Zapach który kiedyś był wyraźny już praktycznie wywietrzał. Odłożył butelkę na stolik wraz z pudełkiem. Pozostawił tylko pukiel. Wpatrywał się w niego, aż w końcu jego powieki się zamknęły i powrócił do sennych marzeń, których nie będzie pamiętał….

***


         Lottie  rozejrzała się po pokoju czy wszystko znalazło się w pudłach. Jeszcze raz zajrzała za szafę i pod łóżko . Jednak nic tam nie znalazła.  Ruszyła w stronę balkonu. Oparła się o barierkę i przypatrywała się, jakże dobrze znanym ,wysokim budynkom. Przymknęła oczy, a wiatr przeczesał jej włosy. Oplotły ją silne męskie ramiona. Brunetka zassała powietrze a mroczki pojawił się jej przed oczami.


-Tato ! Tato, puść mnie! Chcę na ziemię!- krzyknęła dziewczynka wymachując nóżkami w powietrzu. Mężczyzna ze śmiechem okręcił się wraz z nią.-Tato, no! Spóźnię się!
-A dokąd ,moja panno?- od powiedział jej głęboki baryton .
-Nie interesuj się! Jestem już duża!- burknęła brązowowłosa. Poprawiła swoją sukienkę i przygładziła z grymasem włosy. Ojciec przykląkł przy małej, pogładził po policzku.
-Cieszę ,że jesteś duża, ale zawsze pozostaniesz moją małą Tie. –Jego twarz rozjaśnił uśmiech.
-Tatoooo…- przekręciła oczami, cmoknęła przelotnie szorstki policzek i pobiegła w stronę furtki.
-Lott!- zawołał ,a dziecko się odwróciło- Pozdrów go!- dziewczynka spłonęła rumieńcem i pognała w bliżej nieokreślonym kierunku.


-Charlie!- chłopak delikatnie klepał policzki bladej Lottie. Uchyliła powieki patrząc na niego zamglonym wzrokiem. W chwili gdy dziewczynę napłynęły wspomnienia, jej ciało zwiotczało ,chłopak powoli osunął ją na zimne kafelki balkonu. Zmartwiony przypatrywał się jej rysom twarzy wypatrując jakichś niepokojących oznak.
Zielonooka z pomocą Adama usiadła.
-Musisz skontaktować się z lekarzem, Charl.- odezwał się chłopak.-To już czwarty raz w tym miesiącu.
-Mówili ,że coś takiego może się zdarzać.- napomknęła , wtuliła się w chłopaka ,a on otulił ją ramionami przyciskając ją do siebie bliżej.
-Chcesz o tym pogadać?- wyszeptał w jej włosy, ona jedynie przecząco pokręciła głową.


***


       Zatrzasnął drzwi od samochodu. Krocząc przez zboże rozglądał się . Nic się nie zmieniło. Ręce zwiesił ,luźno by mogły zahaczać o złociste zboże. Podtykał się momentami o kamienie ,które były na polu. Teren zaczynał się obniżać. Słońce prażyło mu twarz i ręce. W końcu zobaczył jezioro, zagryzł wargę by  się nie uśmiechnąć. Doszedł do brzegu i zaciągnął się głęboko powietrzem. Szedł wzdłuż brzegu. W końcu zobaczył stary domek nie należący do nikogo. Zdjął buty wraz ze skarpetami. Ściągnął przez głowę koszulkę, odpiął spodnie ,a one zjechały na ziemię. Podszedł do brzegu, jego palce u stup połaskotała ciepła woda. Jego twarz rozjaśnił uśmiech. Wszedł powoli do wody , zanurkował.


-Nie, Harry! Nie rób tego!- zapiszczała dziewczynka ciągnięta przez chłopaka w stronę wody.


Wynurzył się, wciągnął powietrze po czym znowu zanurkował.


-Nie będę się do ciebie odzywać! Harry!- powiedziała roześmiana nastolatka. Chłopak opryskał ją wodą, śmiejąc się z jej miny.


Kolejny wdech i nurkowanie…


-AAAA- krzyknęła dziewczyna wpadając do wody ,a tuż za nią chłopak.


       Wynurzył się , biorąc kolejny oddech usłyszał cichy szmer za nim. Zaalarmowany odwrócił się i zobaczył starszego mężczyznę pochylającego się nad jego stertą ubrań.
-Ej!- wykrzyknął.
Przestraszony facet spojrzał na niego, zebrał szybko jego rzeczy i zanim Harry wyszedł z wody , cuchnący gorzałą mężczyzna odbiegł zagłębiając się w lesie.
-Kurwa!- przeklął zielonooki i pochylił się nad trawą poszukując czy przypadkiem nic nie wypadło.  W zaroślach znalazł tylko kluczyki od samochodu.


Przynajmniej to.


      Przemknęło mu przez myśli. Przemoczony , na samych bokserkach ruszył w stronę skąd przyszedł. Jednak już się nie uśmiechał, słońce już zachodziło, a z północy powiał zimny wiatr. Chłopak zadrżał. Uśmiech z twarzy dawno zszedł, a samo ciało jak i dusza skurczyła się do niemożliwie małych rozmiarów.


***


        Dziewczyna ze smutnym uśmiechem rozejrzała się po nowym mieszkaniu. Zaniosła pudło trzymane w dłoniach do kuchni.  Westchnęła cicho. Wyszła z pomieszczenia i znalazła się jadalni, a kilka schodków niżej mogła zobaczyć  czarny fortepian i przeszklone trzy ściany z widokiem na basen, jednak za nim widok się urywał nagle i można było zobaczyć już w oddali las. Lott powoli zeszła po trzech schodkach, musnęła palcami fakturę pianina, po czym otworzyła drzwi od tarasu. Przeszła koło basenu i stanęła na skraju urwiska nad którym mieszkała. Pod nią było ogromne jezioro otoczone z lewej strony zbożem lecz z prawej jak i przodzie ,lasem. Przypatrywała się z zapartym tchem jak słońce powoli zachodzi chowając  się za wzgórzami po drugiej stronie, zabierając przy tym też jej uśmiech i spokój ducha….


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tym, tym, tym…. Więc przybywam z nowym rozdziałem, który praktycznie nie trzyma się kupy. Jest dość… Osobliwy ,że tak powiem, jednak przypadł mi nawet do gustu. Niestety jest króciutki!
Napisałabym coś więcej ,ale jestem strasznie zmęczona, a głowę mam tyloma rzeczami zawalonymi, że odechciewa mi się żyć.
W dzisiejszym rozdziale dowiadujecie się troszkę o bohaterach, jednak nie wszystko jest tak jakby było. Musicie nauczyć się czytać między wierszami, drogie dzieci J Rozdział napisany w humorze jaki mam. Czyli… Musicie sami to już ocenić J
Dobrej nocy ,życzę.
Ada.xox
Ps. Może znacie kogoś kto mógł by wykonać ładny szablon na bloga? Normalnie straszy. -,-
Ps.2 Wprowadzam zasadę : czytasz= komentujesz 


Jeśli przeczytałaś/eś proszę pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Daje mi on mnóstwo motywacji i szeroki uśmiech  ♥